Trzeci operatora w Stanach Zjednoczonych może zdecydować się na przejęcie czwartego - donoszą media. W obliczu rynkowych zmian amerykańscy operatorzy się konsolidują, ale to nie ze wszystkim podoba się tamtejszym władzom.
Połączone Sprint (54 mln klientów) i T-Mobile (44 mln) pozostałyby numerem trzy na amerykańskim rynku, ale już z niewielkim dystansem do Verizona (117 mln) i AT&T (108,5 mln).
W 2010 r. na fuzję z T-Mobile zdecydowało się AT&T, ale połączenie zostało zablokowane przez władze antymonopolowe, które obawiały się spadku konkurencji, podczas gdy administracja rządowa nie chciała masowych zwolnień, do jakich musiałoby dojść w nowej strukturze połączonych sieci. Zaraz po fiasku tej operacji rynek zaczął spekulować o możliwości związków między Sprintem i T-Mobile, ale do tej pory nic takiego się nie stało. T-Mobile jedynie kupiło i wchłonęło lokalnego konkurenta Metro PCS (blisko 10 mln klientów).
Chociaż Sprint zyskał w tym roku potężnego, branżowego inwestora w postaci japońskiego Softbanku, to jednak wciąż boryka się z problemem zbyt niskiej skali w stosunku do większych konkurentów. W podobnej sytuacji jest T-Mobile, którego właściciel - Deutsche Telekom - od kilku lat szuka dla swojej spółki partnera.
Nie wiadomo, czy fuzja ze Sprintem będzie możliwe. Analitycy spekulują, że administracja amerykańska - dla poziomu konkurencji na rynku - chce zachować czterech operatorów. I że zablokowanie fuzji T-Mobile z AT&T nie było przypadkowym, incydentalnym zdarzeniem.
Sprint ma obecnie testować możliwość połączenia z T-Mobile a z oficjalną ofertą wystąpić ewentualnie w I połowie przyszłego roku.