W czasie pandemii kornawirusa do opóźniania płatności różnego rodzaju zobowiązań uciekło się 27 proc. osób, a najwięcej z nich przełożyło na później faktury za telefon – wynika z badania wykonanego przez firmę Research&grow dla BIG InfoMonitor.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że wiele firm i branż patrzy na telekomy z zazdrością, gdy ich biznes po wielu latach tworzenia rozsypuje się lub z trudem walczy o przetrwanie, dla firm telekomunikacyjnych pandemia to dodatkowa szansa na wzrost sprzedaży i jeszcze silniejsze przywiązanie do siebie klienta. Dodatkowo mimo rosnącego popytu usługi telekomunikacyjne nie zaraziły się inflacją tak jak żywność. Ich ceny w pierwszym półroczu, w porównaniu z pierwszą połową zeszłego roku, zwiększyły się o 3,1 proc. przy ogólnym wzroście cen konsumpcyjnych o 3,9 proc. (GUS). A sprzęt telekomunikacyjny nawet staniał i to sporo, bo o niemal 10 proc.
Nie wszystkiego można jednak operatorom telekomunikacyjnym zazdrościć. Gdy tylko zaczynają pojawiać się kłopoty finansowe, właśnie regulowanie rachunków za telefon i internet najwięcej osób jest gotowych przełożyć na później. Opóźnianie jakichkolwiek płatności w trakcie pandemii, kiedy to spora część osób została przynajmniej na pewien czas bez pracy albo z ograniczonymi wpływami, zadeklarowało 27 proc. badanych, a najwięcej – 16 proc. – ankietowanych wskazało, że aby ocalić płynność domowego budżetu przełożyło na później opłaty za telefon i internet. Na drugim miejscu znalazły się rachunki za media – 15 proc., następnie czynsz – 12 proc., zakupy ratalne – 11 proc. oraz m.in. ubezpieczenia – 8 proc.
Czy w związku z pandemią i obawami przed utratą płynności finansowej zdarzyło Ci się opóźniać następujące płatności?
Wysoki odsetek osób przyznających się do odkładania na później rachunków telefonicznych i internetowych, w sytuacji gdy z pieniędzmi jest krucho, bierze się po części z faktu, że za telefon płaci zdecydowanie więcej osób niż za czynsz czy prąd. Ale i tak liczba wskazań jest spora biorąc pod uwagę jak ważny był telefon i internet w czasie lockdownu. Najczęściej opóźnienia dotyczą młodych osób: 18-29 i 30-39 latków. W tych przedziałach wiekowych niemal co czwarty odpowiedział, że nie płacił na czas za telefon w związku z obawami o utratę płynności finansowej, których przysparza pandemia. Z kolei najwyższą solidnością w tym zakresie odznaczają się osoby po 65. roku życia – jedynie 7 proc., przyznało się do opóźniania rachunku za telefon. I tu już widać, że kontakt ze światem przedkładali oni ponad inne dobra, bo gotowych do przełożenia płatności czynszu i mediów było nieznacznie więcej, 8 proc. badanych.
Jak podaje BIG Info Monitor, o ile w pierwszym kwartale, mimo wzrostu kwoty zaległości za telefon, liczba osób z długami stopniała, to już drugi kwartał, na który przypadła większość lockdownu, przyniósł poważne zmiany zarówno w sumie zaległości, jak i liczbie dłużników. W kwietniu przybyło 11 945 dłużników, a kwota zaległości wzrosła o 54,2 mln zł, w maju przybyło kolejnych 11 554 osób i 41,1 mln zł zaległości, a w czerwcu 9 245 osób i ponad 43,3 mln zł.
W sumie na koniec II kw. w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor znajdowało się 366 752 dłużników telekomunikacyjnych, a ich łączna zaległość przekroczyła 1,31 mld zł. W ciągu 12 miesięcy przybyło 108 408 osób niepłacących rachunków za telefon, a kwota zaległości zwiększyła się o prawie 309 mln zł. Z tego tylko w II kw. br. o blisko 33 tys. osób i 138,5 mln zł, co stanowi 45 proc. rocznego przyrostu zaległości. Średni dług na osobę to 3 583 zł, ale są województwa, gdzie jest dużo wyższy.
– Firmy telekomunikacyjne zdają sobie sprawę, że pieniądze, które powinny opłacić rachunek telefoniczny, nierzadko poprawiają bieżącą sytuację klientów zamiast trafiać do ich kas. Nie mogą sobie jednak pozwolić na wyrozumiałość, przy tak dużej skali działania nawet kilka procent niesolidnych klientów z niewielkimi rachunkami składa się na ogromne sumy. Dlatego też firmy telekomunikacyjne, operatorzy telewizji kablowej i internetu zarówno aktywnie wpisują niepłacących rachunków, jak i sprawdzają potencjalnych klientów, czy są osobami wiarygodnymi finansowo – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
– Telekomy pilnują płatności, ale inne firmy również. Co to oznacza? Wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jakie ryzyko niesie ze sobą dopisanie do bazy dłużników, do której zaglądają banki, firmy pożyczkowe i inni przedsiębiorcy. Informacja o zaległości może poważnie utrudnić dostęp do kredytów i innych produktów – dodaje Sławomir Grzelczak.
Na wysokość zaległości telekomunikacyjnych Polaków mają wpływ przede wszystkim zobowiązania zgromadzone na Śląsku, Mazowszu, Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce. W tych regionach mieszka również najwięcej dłużników telekomów, w województwie śląskim jest ich ponad 54 tys., w mazowieckim prawie 43 tys., dolnośląskim ponad 39 tys., a wielkopolskim ponad 35 tys. Te cztery województwa odpowiadają za niemal połowę wszystkich długów konsumentów wobec operatorów.
Gdyby jednak spojrzeć na rozpowszechnienie problemu w przeliczeniu na 1000 dorosłych mieszkańców województwa, to wówczas najwięcej osób z nieopłaconymi rachunkami telefonicznymi jest w lubuskim, dolnośląskim, zachodniopomorskim oraz kujawsko-pomorskim.
Przy średnim krajowym zadłużeniu na osobę dochodzącym do 3,6 tys. zł, w ośmiu województwach jest to jeszcze więcej, m.in. w mazowieckim niemal 4 tys. zł, a małopolskim prawie 3,9 tys. zł.
Najwyższe zaległości przypadają zwykle na największe miasta i nie inaczej jest w tym przypadku. Na czele listy znajduje się Warszawa, gdzie mieszka ponad 14,6 tys. osób wpisanych do rejestru dłużników za brak uregulowanej płatności na rzecz telekomów. Warszawski dług jest prawie dwukrotnie wyższy niż pochodzący z Łodzi, drugiego miasta pod względem zaległości telekomunikacyjnych. Jeśli chodzi o najwyższe średnie zaległości na osobę, to odnotowano je w Gdańsku – 4 486 zł i w Poznaniu – 4 483 zł.