Stéphane Richard, szef Orange może mieć kłopoty z ponownym wyborem na stanowisko prezesa francuskiej grupy telekomunikacyjnej. Wszystko dlatego, że jest jednym z oskarżonych w procesie o współudział w oszustwach i defraudacji państwowych pieniędzy w czasach, gdy był wysokim urzędnikiem francuskiego resortu gospodarki, przemysłu i zatrudnienia.
Jak informuje brytyjska i francuska prasa, chodzi o 404 mln euro, które otrzymał w 2008 r. Bernard Tapie w wyniku kontrowersyjnego postępowania arbitrażowego. W grudniu ub.r. ówczesna szefowa resortu gospodarki, przemysłu i zatrudnienia Christine Lagarde, która obecnie jest dyrektorem zarządzającym Międzynarodowego Funduszu Walutowego, została uznana przez sąd za winną zaniedbań w tej sprawie.
W ocenie mediów, proces – data rozpoczęcia nie została jeszcze wyznaczona – może utrudnić Stéphane Richard ponowne kandydowanie na stanowisko prezesa Orange, którego 23 proc. akcji ma francuski rząd. Oczekuje się, że rada nadzorcza operatora decyzję o ewentualnym zgłoszeniu kandydatury Stephane’a Richarda podejmie w końcu lutego 2018 r. Zgromadzenie akcjonariuszy, które ma wybrać prezesa spółki na następną kadencję ma odbyć się 4 maja 2018 r.
Rzecznik Stéphane’a Richarda po raz kolejny stwierdził, że szef Orange zaprzecza, że brał udział w jakichkolwiek nadużyciach.