Sprawa klauzul waloryzacyjnych drażni i operatorów, i klientów

Słuchając argumentów niektórych przedstawicieli środowiska telekomunikacyjnego w dyskusji o konieczności wprowadzenie klauzul waloryzacyjnych można odnieść wrażenie, że klienci to nieistotny element w układance. „Dajecie nam to prawo, bo nam się należy” – taka to retoryka.

Operatorzy telekomunikacyjni lubią powtarzać, że ceny usług telekomunikacyjnych w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej i dlatego powinni mieć swobodę w ich podwyższaniu. I przy okazji pojawia się cała litania żalów pod adresem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), że im to uniemożliwia.

Rzeczywiście mają trochę racji. Jak bowiem wskazuje Urząd Komunikacji Elektronicznej w niedawno opublikowanym raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego w 2023 r,. w ub. r. koszt usługi stacjonarnego dostępu do internetu w Polsce kształtował się na poziomie 19,16 euro i był o 10 euro niższy niż średni koszt dla UE. Niższe ceny oferowali jedynie operatorzy z Węgier, Litwy i Słowacji.

I trudno z tymi danymi polemizować. Jednak operatorzy telekomunikacyjni przemilczają zazwyczaj, że Polska jest również w ogonie krajów UE, jeśli chodzi o średnie wynagrodzenia. Gdy Eurostat opublikował takie dane za 2021 r., Polska znalazła się na czwartym miejscu od końca ze średnim rocznym wynagrodzeniem w wysokości 14,4 tys. euro, nie osiągając nawet połowy średniej dla całej wspólnoty. Gorzej zarabiali tylko Bułgarzy, Węgrzy i Rumuni. Nawet zakładając, że w ostatnich trzech latach wynagrodzenia Polaków wzrosły, to na pewno nie na tyle, by sięgnąć średniej UE. Można więc powiedzieć, że opłaty, jakie polscy konsumenci uiszczają za usługi telekomunikacyjne, są adekwatne od ich zarobków.

Operatorzy na to mogą odpowiedzieć, że przecież w ostatnich latach płace, ceny energii czy żywności wzrosły o wiele więcej niż stawki za ich usługi, a to jest niesprawiedliwe, bo muszą brać na siebie wzrost kosztów działalności i nie mogą tych ciężarów przerzucić na konsumentów. Twierdzą, że powinni mieć do tego prawo.

Zapominają jednak przy tym, że działają w szczęśliwym sektorze, w którym klienci płacą za ich usługi regularnie, co miesiąc, co oznacza dosyć przewidywalne warunki – wiedzą, na jakie przychody mogą liczyć w określonym czasie i mają stosunkowo dużą pewność wpływów.

Ciekawe zresztą, że nieco ponad dekadę temu, to Komisja Europejska zmusiła operatorów, by wycofali ze swoich ofert umowy terminowe dłuższe niż dwa lata. Wcześniej telekomy chętnie zawierały np. umowy trzyletnie, i gdy klient chciał wcześniej takową rozwiązać, bo np. kusił konkurent, odmawiały, broniąc się wysokimi karami umownymi. Klient więc przez rok czy dwa lata – chcąc nie chcąc –przepłacał za usługę. Teraz przy okazji dyskusji o klauzulach waloryzacyjnych słychać często argument, że umowy dwuletnie są niekorzystne, skoro nie można wprowadzać do nich podwyżek cen w warunkach inflacji. Czy jednak w takich sytuacjach nie należy uszanować praw klienta do dotrzymania warunków umowy przez dwa lata czy rok?

W powieści Ericha Marii Remarque'aCzarny obelisk”, która rozgrywa się na początku lat 20. ubiegłego wieku w Niemczech, w czasach galopującej inflacji (nasza inflacja jest niczym w porównaniu z tamtą) główny bohater, pracownik małomiasteczkowej firmy sprzedającej nagrobki, dysponuje sporą liczbą kuponów uprawniających do zrealizowania zamówień na obiady w jednej z restauracji. W sytuacji, gdy poranna wypłata jest niewiele warta już po południu bardzo to denerwuje restauratora, który stara się zniechęcić głównego bohatera oraz jego przyjaciela do korzystania z usług restauracji. Niewiele może jednak zrobić, musi zacisnąć zęby i podawać im posiłki.

Dlatego też mam dość mieszane uczucia do sposobu, w jaki Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, powołując się na całe środowisko operatorskie zgłasza roszczenie, by umożliwić wdrożenie klauzul modyfikacyjnych do wszystkich umów na rynku. Właśnie na zasadzie „bo nam się należy”.

Zapominanie o wrażliwości klientów wcale nie wychodzi operatorem na dobre, co zdaje się odczuła Vectra, zmieniając umowy klientom i wprowadzając klauzule waloryzacyjne i podwyżki. Jeden z lokalnych operatorów mówił mi ostatnio, że to bardzo mu pomaga zabierać klientów Vectrze, gdy zdecydował się nadbudować jej sieć w jednym z miast średniej wielkości. Ocenił, że to świetny czas na odebranie klientów większemu konkurentowi przyspieszył inwestycje, bo Vectra mocno „podpadła” klientom.

Nie przez przypadek też Orange o wiele ostrożniej wprowadza podwyżki inflacyjne i klauzule waloryzacyjne. Kwestia jest na pewno bardzo trudna i wrażliwa. Jak pogodzić tu interesy operatorów hurtowych i detalicznych?

Na pewno jednak w dyskusji nie można zapominać o klientach korzystających z usług operatorów, a słuchając niektórych przedstawicieli środowiska telekomunikacyjnego można odnieść wrażenie, że to nieistotny element w tej układance. No bo przecież, „to nam się należy”.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi