W tym tygodniu Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował orzeczenie w sprawie z odwołania Orange Polska od decyzji Urzędu Komunikacji Elektronicznej w sprawie o stawkę tranzytową w sieci Netii. SOKiK oddalił odwołanie operatora zasiedziałego.
Od 2013 r. Orange spierał się z Netią o zasady tranzytu połączeń poprzez sieć operatora alternatywnego i chciał by stawka za zakańczanie połączenia w sieci docelowej (pobierana przez Netię wraz z opłatą tranzytową) była nie wyższa, niż stawka FTR w sieci samej Netii. Orange chodziło o to, że przy rosnącym wolumenie numerów przenoszonych pomiędzy sieciami coraz trudniej przewidzieć łączną stawkę hurtową za realizację połączenia (bo FTR u różnych operatorów mają różną wysokość). Operator-biorca znacznej liczby numerów (np. z sieci Orange) mógłby odbierać ruch od Orange wyłącznie przez styk z siecią Netii, a Orange musiałby się godzić na ten tranzyt bez możliwości przewidzenia, ile ostatecznie zapłaci za terminację połączenia. Alternatywnie Orange chciał możliwości wypowiedzenia umowy o połączeniu sieci z Netią.
Netia tymczasem stanęła na stanowisku, że ustalenia stawki FTR w sieci docelowej na poziomie jej własnej stawki nie ma uzasadnienia ekonomicznego, ponieważ stawka w sieci docelowej może być przecież wyższa. Jednocześnie operator alternatywny podkreślił, że rynek tranzytu nie jest już w Polsce regulowany i brak podstaw do ingerencji UKE. Warto jeszcze dodać, że równolegle Netia spierała się z Orange o opłatę za przeniesienie numeru i raczej nie była skłonna iść na ustępstwa wobec konkurenta.
Taką samą interpretację prawną przyjął UKE i oddalił żądanie Orange co do zmiany umowy o połączeniu sieci z Netią. Tę samą argumentację przyjął w swoim orzeczeniu SOKiK. I regulator, i sąd oparły się raczej na samej kwestii możliwości ingerencji w relacje międzyoperatorskie, niż na merytorycznym i praktycznym aspekcie sporu pomiędzy Orange i Netią.