Jednym z kolejnych skutków epidemii koronawirusa jest to, że 1 na 5 pracowników znacznie zwiększył czas spędzany na telefonicznych rozmowach służbowych, wynika z badania Krajowego Rejestru Długów (KRD). Jednocześnie, zmiany są widoczne w długach firm wobec telekomów. W czasie epidemii (od lutego do lipca br.) takie zadłużenie wzrosło o ponad 46 mln zł. W sumie firmy mają obecnie do uregulowania prawie 364 mln zł.
Przed pandemią telefony w celach służbowych używane były najczęściej krócej niż godzinę (20 proc. wskazań badanych) lub około godziny (16 proc.). Wyniki badania KRD pokazują, że wśród osób, które zauważyły zwiększony czas rozmów telefonicznych w godzinach pracy, 36 proc. deklaruje, że wydłużył się on o mniej niż godzinę. 27 proc. rozmawia od 1 do 2 godzin dłużej, a 14 proc. ponad 2-4 godzin. Niemal jedna czwarta wszystkich (23 proc.) spędza teraz z telefonem przy uchu ponad połowę całego dziennego czasu pracy, czyli więcej niż 4 godziny. Jedna trzecia pracowników (34 proc. ankietowanych) w czasie pandemii do rozmów służbowych wykorzystywała swój prywatny telefon.
Wśród osób, które odnotowały większą aktywność służbową w sieci po przyjściu pandemii, blisko jedna trzecia twierdzi, że czas spędzony online wydłużył się o mniej niż godzinę. Niemal co czwarty pracownik szacuje, że przeznacza na to od 2 do 4 więcej godzin dziennie, a 17 proc. ponad 4 godziny. Krócej niż godzinę służbowo w internecie spędzało 16 proc. badanych, od 1 do 3 godzin 28 proc., a 14 proc. ponad 4 godziny.
W ciągu siedmiu miesięcy 2020 r. zadłużenie przedsiębiorstw wobec telekomów wzrosło o 17 proc. Podobnie jak liczba zadłużonych. Natomiast liczba zobowiązań zdążyła urosnąć o 42 proc., do 103 051. Największy ich przyrost nastąpił w marcu, gdy koronawirus dotarł do Polski i firmy musiały niemal z dnia na dzień przenieść się na zdalne kanały kontaktu. Ostatecznie na koniec lipca suma zadłużenia 36 370 biznesowych dłużników wynosiła prawie 364 mln zł. Jedna firma do oddania ma średnio ok. 10 tys. zł.
Tegoroczny lipiec zdecydowanie gorzej wypada w porównaniu z poprzednim rokiem. W siódmym miesiącu 2019 r. liczba zadłużonych podmiotów gospodarczych i wartość ich długu była dwukrotnie niższa. Z kolei liczba zobowiązań aż trzykrotnie mniejsza. W ciągu roku znacząco wzrosło również średnie zadłużenie – o blisko 2 tys.
– Nawet przed okresem epidemii firmy coraz mocniej zadłużały się u telekomów. Nie znaczy to jednak, że „przegadały” te pieniądze. Część tych długów jest pochodną kupna sprzętu elektronicznego od operatora – nowych smartfonów, laptopów czy tabletów. Technologia to inwestycja, która może pomóc firmie szybciej i lepiej się rozwijać. A dostęp do nowoczesnych i sprawnych urządzeń w obecnym czasie epidemii okazał się kluczowy – mówi cytowany w komunikacie Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów
Wśród samych dłużników telekomów, największe grono stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze (66 proc.), podaje KRD. To one mają też najwięcej zobowiązań (59 proc.). Jednak pod względem wysokości długu, prym wiodą spółki z o.o. i akcyjne oraz instytucje, które mają do uregulowania więcej niż połowę całego zadłużenia podmiotów gospodarczych - prawie 191 mln zł. Wśród nich znajduje się także największy dłużnik, który ma do oddania ponad 14 mln zł, wynika z danych z KRD.
Wyraźne różnice w skali zadłużenia biznesu u operatorów widać także pod względem geograficznym. Zdecydowanie największe problemy z uregulowaniem rachunków u telekomów mają przedsiębiorcy z województwa mazowieckiego. Tu liczba dłużników (7 666) jest ponad trzykrotnie wyższa niż średnia dla reszty regionów, a dług niemal czterokrotnie wyższy (89 mln zł). Na tym obszarze mamy ogromne skupisko przedsiębiorstw, stąd i wyższe zadłużenie i liczba dłużników, zaznacza KRD.
Biorąc pod uwagę branże, największy dług do spłacenia (85,5 mln zł) mają firmy zajmujące się handlem hurtowym i detalicznym. Spore zaległości ma również budownictwo (42 mln zł) i transport wraz z gospodarką magazynową (39 mln zł).