Prokuratura Okręgowa w Słupsku kolejny raz przedłużyła śledztwo w sprawie słupskiej afery światłowodowej. Tym razem daje sobie czas do końca maja – informuje Głos Pomorza.
Dotąd w sprawie prowadzonej od ubiegłego roku nikomu nie postawiono zarzutów. Prokurator przesłuchuje cały czas świadków, także spoza Słupska, korzystając z ram pomocy prawnej. Co powoduje, iż sprawa wymaga dłuższego wyjaśniania.
Jak informuje gazetę prokurator Paweł Wnuk, rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej, zabezpieczono też dokumenty skarbowe oraz dzienniki budowy ringu.
Gazeta przypomina, że śledztwo prowadzone jest w sprawie urzędniczego zaniechania, które doprowadziło do szkody wielkich rozmiarów na majątku miasta, bo to bada słupska prokuratura okręgowa w sprawie światłowodów położonych pod słupskimi ulicami. Od listopada sprawa nie dotyczy już tylko ringu. Doszły dwie kolejne inwestycje w Słupsku: ulica Kowalska i Mostnika.
Słupscy urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Miejskiej naliczyli opłaty i kary dla spółki Mazovia za kanał teletechniczny, który w 2015 roku nielegalnie i bez pozwolenia ZIM położono pod ringiem. Zrobiła to w ramach budowy ringu, ale oficjalnie bez wiedzy urzędników ZIM, którzy nadzorowali inwestycję, inna spółka związana z byłym właścicielem Kanału 6 w Słupsku. Spółka ma siedzibę w pustostanie przy ul. Gdyńskiej, w tym samym lokalu co inna firma, która kupiła od miasta kamienicę i za nią zalega z ratami. Ponieważ spółka Mazovia zalegalizowała urządzenia dopiero w grudniu 2018 r., tj. po trzech latach użytkowania – urzędnicy musieli jej naliczyć opłaty i kary.