Urząd Komunikacji Elektronicznej opublikował informację o rozprawie przed Sądem Apelacyjnym z odwołania Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Chodzi o deregulacyjną decyzję UKE z 2012 r., która zdjęła część obowiązków z Telekomunikacji Polskiej/Orange na rynku „przyłączenia do stacjonarnej publicznej sieci telefonicznej i utrzymania w gotowości do świadczenia usług telekomunikacyjnych dla konsumentów”, czyli na tzw. 1. rynku telekomunikacyjnym. W wyniku jej wydania operator nie musiał już np. przedstawić cenników detalicznych do zatwierdzenia.
KIGEiT próbowała obalić decyzję deregulacyjną, argumentując, że UKE niewłaściwie określił badany rynek, nie zaliczając do niego usług w technologii VoIP. Teza nie obroniła się jednak, ani w pierwszym odwołaniu przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ani przed Sądem Apelacyjnym.
Oba sądy wskazały przede wszystkim, że KIGEiT wystąpiła ze swoim zastrzeżeniem już po wydaniu decyzji przez UKE, powołując się na zjawiska rynkowe, nie obserwowane na etapie procedowania decyzji. Poza tym wg obu sądów UKE słusznie wykazał różnice pomiędzy obydwoma typami usług i słusznie nie uznał ich za substytucyjne. Tutaj akurat można mieć wątpliwości, ponieważ trudno zrozumieć, co właściwie analizował UKE w decyzji z 2012 r. Regulator stwierdzał w niej, że analizie winny podlegać systemy VoIP dostępne przez publiczny internet, ale jednak w analizie wziął pod uwagę operatorski VoIP sieci kablowych, nie biorąc znów pod uwagę operatorskiego VoIP Telekomunikacji Polskiej.
Dla odmiany, zastrzeżenia KIGEiT zdają się mieć charakter szukania dziury w całym i pretekstu do obalenia deregulacyjnej decyzji. Rozpatrywanie usług w sieci PSTN razem z usługami w sieci VoIP musiałoby spowodować statystyczne rozwodnienie udziałów Telekomunikacji Polskiej w rynku i tym silniej argumentować za deregulacją.
Na marginesie, toczony od 2012 r. spór dzisiaj zdaje się kompletnie odbiegać od sytuacji rynkowej.