Może się okazać, że subskrypcja, do której zapraszamy przedsiębiorców, wystawiając 3,2 mld zł dotacji z POPC na budowę sieci może sprawić, że wyłożą – przy minimalnym zobowiązaniu pokryciowym – ok. 4,7 mld zł własnych środków. W ten sposób rząd uruchomi dźwignię inwestycyjną, doprowadzając do sytuacji, w której po raz pierwszy na tak szeroką skalę w Polsce dojdzie do połączenia środków publicznych i prywatnych dla potrzeb budowy szerokopasmowego dostępu do internetu dla gospodarstw domowych i szkół – mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji.
Podkreśla, że w Polsce nie było do tej pory konkursu, w którym o pieniądze publiczne rywalizowaliby wszyscy najwięksi operatorzy telekomunikacyjni. Środki publiczne, którymi dysponowała Polska w perspektywie unijnej 2007–2013 (ok. 1,5 mld euro na wszystkie programy wsparcia), zostały w około 6/7 skierowane do samorządów województw. Według wiceministra, powstały z tego w większości regionalne sieci szerokopasmowe, borykające się dzisiaj z wieloma trudnościami. Zaprzepaszczono natomiast możliwość sięgnięcia do budżetów inwestycyjnych dużych przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Jedynie na terenie województw wielkopolskiego, lubuskiego i pomorskiego doszło do nawiązania współpracy z prywatnymi telekomami.
Za najważniejsze zadanie na 2017 r. wiceminister uważa doprowadzeni do osiągnięcia celu wyznaczonego zasadą n+3, dotyczącą wydatkowania środków w ramach POPC. Powoduje ona, że – w przeciwieństwie do poprzedniej perspektywy finansowej – po pierwszych trzech latach od przyjęcia programu trzeba się wykazać stosownym poziomem certyfikacji środków europejskich. – W naszym przypadku poziom ten powinien wynieść w końcu roku 500 mln zł – mówi Piotr Woźny.
Więcej w: Czeka nas eksperyment i ambitne cele do zrealizowania (dostęp płatny)