Przybywa wniosków o dostęp do billingów. Po billingi sędziowie najczęściej sięgają w sprawach narkotykowych i korupcji. Są też popularne w sprawach o stalking - pisze Rzeczpospolita.
Sędziowie i prokuratorzy nie ukrywają, że prowadząc sprawy, chętnie korzystają z dowodów zebranych operacyjnie. Niektórych metod jednak wyraźnie się nadużywa - wynika z raportu przygotowanego przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. O jakie chodzi? Najczęściej dane telekomunikacyjne (billingi, lokalizacja numeru), dane bankowe (dostęp do informacji na temat przepływu środków pieniężnych) oraz kontrolę operacyjną (podsłuchy).
Ze statystyk wynika, że zapotrzebowanie na dane telekomunikacyjne jest ogromne. W 2014 r. odnotowano blisko 2 mln wystąpień o nie. W ostatnich trzech latach, od 2012 do 2014 r., do sądów rejonowych i okręgowych wpływało po 460 tys. spraw karnych. Nawet jeżeli podzielimy liczbę tych wystąpień przez cztery (zakładając, że zasadne jest twierdzenie przedstawicieli samych służb, że większość wystąpień o proste dane abonenckie kierowana jest do trzech-czterech największych operatorów usług), to i tak okazuje się, że roczna liczba wystąpień poważnie przekracza liczbę aktów oskarżenia wnoszonych do sądów.
Stąd wniosek: operacyjne pozyskiwanie danych telekomunikacyjnych wielokrotnie przekracza rzeczywistą potrzebę.
Więcej w: Sąd chce wiedzieć coraz więcej (dostęp płatny)
Rz: Sądy lubią zaglądać w billingi telekomunikacyjne
16 czerwca 2015, 08:33