Dostawcy z Rosji zablokowali dostęp do stron nie tylko swoim rodakom, ale również internautom z Polski. Pomyłka czy coś więcej? - zastanawia się Rzeczpospolita.
Od trzech lat w Rosji powstaje rejestr zakazanych, czyli cenzurowanych, stron internetowych. Obecnie liczy ponad 18 tys. pozycji, od witryn pornograficznych po niezależne media, blogi czy strony organizacji politycznych, znajdujących się na serwerach zagranicznych i krajowych. Łączy je fakt, że włodarze Kremla nie chcą, aby Rosjanie mieli do nich dostęp.
Ale – jak odkryła „Rz" – rosyjskie firmy zatrzymują połączenia do niektórych witryn z rejestru także klientom UPC Polska. Recznik opertora pryznał, że jeden z operatorów pośrednio świadczących UPC usługę dostępu do niektórych zasobów rosyjskiego internetu filtruje ruch przesyłany do sieci operatora.
Z Polski nie można było wejść np. na pewną witrynę muzułmańskich aktywistów politycznych działających w Rosji, ale znajdującą się na ukraińskich serwerach, ani na stronę z treściami epatującymi przemocą.
Z komunikatów pojawiających się na zablokowanych witrynach wynika, że za filtrowanie ruchu, czyli blokowanie dostępu do strony, odpowiada Mobile TeleSystems (MTS), największy operator telefonii komórkowej w Rosji oraz Agava - niewielki moskiewski dostawca internetu.
Więcej w: Rosja odcięła nam Internet (dostęp płatny)