Orange nie widzi podstaw ani do unieważnienia trwającej aukcji LTE, ani do tego, by się z niej wycofywać. Jedynym powodem rezygnacji z walki mogą być zbyt wysokie ceny pasma - mówi Bruno Duthoit, prezes Orange Polska w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Podkreśa on, że choć Orange Polska jako jedyne nie skrytykowało rozporządzenia ministra cyfryzacjl wprowadzającego zakończenie aukcji częstotliwości LTE w najbliższy piątek., to na pewno są w nim niedoskonałości, które były już wielokrotnie opisywane.
"Po pierwsze, oferty składane w aukcji nie są wiążące. Po drugie, aukcji nie poprzedziła weryfikacja wiarygodności uczestników, szczególnie pod względem ich możliwości finansowych. Po trzecie - i to już uwaga dotycząca rozporządzenia MAiC - z powodów czysto statystycznych uczestnik, który wcześniej przestał aktywnie licytować jeden z bloków częstotliwości, będzie w gorszej sytuacji niż gracze, którzy składali oferty na dany blok przez cały czas. I to ryzyko też nas dotyczy" - mówi Buno Durthoit.
Mimo to Orang nie widzi powodu, aby prowadzić zmasowaną krytykę na łamach mediów i dążyć do upolitycznienia aukcji.
"Od początku informujemy, że zależy nam na częstotliwościach i chcemy je kupić jak najszybciej, by móc konkurować usługami. Ceny w aukcji są już bardzo wysokie, szalenie wyśrubowane . Będziemy uczestniczyć w aukcji, ale wyznaczonych wewnętrznie granic finansowych nie przekroczymy. Zawsze można rozważyć alternatywę w postaci większych inwestycji w sieć poprzez dogęszczanie infrastruktury korzystającej z częstotliwości 1800 MHz czy ewentualnie 2100 MHz" - mówi gazecie prezes Orange Polska.
Wiecej w: Może nas zniechęcić tylko cena (dostęp płatny)
Rz: Prezes Orange Polska o kontrowersyjnym końcu aukcji LTE
7 października 2015, 10:03