Od 5 do 20 proc. sieci internetu budowanych za unijne pieniądze mogło powstać w miejscach, gdzie nikt nie mieszka – podają inwestujące w nie telekomy. Twierdzą, że tak wybrali urzędnicy. Państwowe Centrum Projektów Polska Cyfrowa zapewnia, że nikogo do niczego nie zmuszało. I że następnym razem będzie lepiej – pisze Rzeczpospolita.
– Pytanie, czy nasze sieci powstały tam, gdzie powinny były powstać? – pytał ostatnio publicznie Jacek Wiśniewski, prezes Nexery. Podał, że według analiz hurtowego operatora, w zależności od projektu POPC jest to 5-10 proc., ale są też obszary, gdzie nawet 20 proc. to pustostany objęte wybudowaną siecią.
Fiberhost szacuje, że dziś na jej sieciach około 10-15 proc. to pustostany oraz puste działki.
Orange tych liczb nie podaje, ale podkreśla, że podobnie jak Nexera dostrzega niedoskonałości wskazywania adresów do inwestycji w POPC i liczy, że w kolejnych edycjach programów zostaną one usunięte.
CPPC nie ma informacji, ile adresów objętych sieciami POPC to pustostany, ale instytucja zapewnia, że temat jest administracji znany i są podejmowane działania i analizy, aby interwencja w rynek infrastruktury była skuteczna i celowa.
Duzi operatorzy nie kryją, iż liczą na kolejne pieniądze z UE na internetowe sieci i łatanie nimi tzw. białych plam (miejsc bez szybkiego internetu). Tym razem jednak chcą budować infrastrukturę tylko tam, gdzie ktoś już mieszka, albo już wiadomo, że mieszkać będzie.
Więcej w: Nawet 20 proc. sieci za pieniądze UE powstało dla nikogo (dostęp płatny)