Plus nie odpuszcza, a dociska w walce o mobilny rynek post-paid. W II kwartale bieżącego roku operator podłączył 174 tys. klientów kontraktowych, czyli najwięcej od co najmniej ośmiu kwartałów. W minionym okresie – jak przez trzy poprzednie kwartały – o udziały w rynku konkuruje z Plusem głównie Orange, który tym razem podłączył (nominalnie) 162 tys. klientów. Wygląda nawet tak, jakby Orange benczmarkował się na Plusa i stawiał sobie za cel podłączenie co kwartał 80-90 proc. liczby klientów co konkurent. To pozwala Orange utrzymać ponad 27-proc. udział w rynku post-paid, mimo trwającej ofensywy Plusa.
Trzeba dodać, że gros przyłączeń (70 proc.) w II kwartale Orange uzyskał na rynku M2M, a nie abonenckim. I tak jest od wielu miesięcy. Czy nie ma analogicznych subtelności w strukturze sprzedaży kart post-paid przez Plusa, nie wiemy, ponieważ operator ten nie podaje dokładnych danych.
T-Mobile przyłączył w II kwartale 30 tys. kart SIM post-paid, co jest w dolnym zakresie wyników, do jakich operator przyzwyczaił nas w ostatnich kwartałach. Ponieważ podczas ostatniej konferencji wynikowej zarząd firmy podkreślał dobry wynik EBITDA, to niewykluczone, że bardziej konserwatywnie patrzy teraz na koszty zdobywania rynku.
To samo dotyczy Playa, który od coraz to mniejszej liczby przyłączeń netto przeszedł w fazę cokwartalnej utraty abonentów. Trzeba dodać, o czym pisaliśmy przy okazji wyników operatora za II kwartał, że zmianie uległa metodologia liczenia aktywności SIM przez Playa, co negatywnie musiało się odbić na bazie.
W długim terminie wygląda to tak, że Plus przebił 26 proc. udziałów w rynku post-paid i powoli zmierza do 27 proc. Orange z powodzeniem broni pozycji nominalnego lidera tego rynku z przeszło 27-proc. udziałem. Play stopniowo osuwa się w kierunku bariery 26 proc., a T-Mobile oscyluje wokół 20 proc.
Na rynku pre-paid w II kwartale tylko T-Mobile zanotował zyski netto (9 tys. kart SIM). Pozostali operatorzy bez sentymentu godzili się na straty. Na największą Orange – 198 tys. kart.