Brak tych stanowisk spowodował, że od kilku miesięcy Urząd Komunikacji Elektronicznej nie interweniował w spory operatorów z zarządcami nieruchomości dotyczącymi budowy nowych instalacji telekomunikacyjnych. Wniosków o interwencję zebrało się - według nieoficjalnych informacji - ponad 150.
Pierwszy z tych artykułów dotyczy - w praktyce - możliwości wejścia operatora do budynku i świadczenie usług jego mieszkańcom. Drugi natomiast - możliwości realizacji inwestycji telekomunikacyjnych poprzez tereny nieruchomości (prawo drogi) różnego typu dysponentów i właścicieli.
Interpretacja art. 30 zawiera m.in. oczekiwaną przez operatorów wykładnię, iż władny do udostępnienia nieruchomości jest licencjonowany zarządca nieruchomości lub zarząd spółdzielni, dzięki czemu nie jest konieczne uzyskiwanie zgód wszystkich członków wspólnot lokatorskich lub spółdzielców, co jest obecnie zmorą operatorów. UKE zakłada przy tym elastyczny katalog typów “dostępu telekomunikacyjnego do budynku” (korzystania z przyłącza budynkowego, lub z całości bądź części instalacji budynkowej) oraz preferencje dla wykorzystania istniejącej już infrastruktury (przed budowaniem nowej).
Z drugiej strony urząd uważa, że nie jest władny do roztrzygania sporów "przedsiębiorca - dysponent nieruchomości", jeżeli strony już wcześniej porozumiały się co do dostępu telekomunikacyjnego, lub jeżeli przedsiębiorca korzysta z nieruchomości bez porozumienia z dysponentem (legalizacja "samowolek").
Interpretacja art. 33 megaustawy opisuje natomiast między innymi zasady negocjacji przedsiębiorcy telekomunikacyjnego z dysponentem nieruchomości, zasady nakazowego udzielenia dostępu do nieruchomości przez starostę, czy też kwestię świadczeń za korzystanie z nieruchomości lub odszkodowań za wynikłe w trakcie realizacji inwestycji uszczerbki na tej nieruchomości.
Megaustawa została znowelizowana w październiku ubiegłego roku. Od tego mniej więcej czasu UKE przestał rozstrzygać spory pomiędzy dysponentami nieruchomości (odnośnie dostępu do budynków), w oczekiwaniu na nowa interpretację.
To jest jedną z większych bolączek operatorów - zwłaszcza tych mniejszych - którzy chcą podłączać nowe budynki do swojej sieci. Mieszkańcy na ogół wolą unikać niedogodności robót instalacyjno-budowlanych, a zarządy spółdzielni i wspólnot idą im na rękę, nie udzielając zgód na roboty, zwłaszcza jeżeli w budynku jest już operator telekomunikacyjny. Niekiedy oczekuje się za to dodatkowych opłat. Kwestia umocnienia konkurencji, czy wprowadzanie nowych usług rzadko przekonuje opornych, aby zgodzili się na nowa inwestycję.