Rok 2020 zbliża się ku końcowi. W pamięci pozostanie pandemia koronawirusa, odciskająca mocne piętno na rozgrywających się wydarzeniach. A jaki był mijający rok dla branży telekomunikacyjnej? Wydaje się, że operatorzy mogą na swym koncie zapisać więcej plusów niż minusów.
Nie ma co tego wątpliwości np. Haitong Bank, który w opublikowanej w tym tygodniu analizie słusznie zauważa, że COVID-19 pokazał do jakiego stopnia gospodarka i codzienne życie są uzależnione od technologii oraz internetu. A cios, który otrzymała gospodarka i codzienne życie w wyniku kolejnych lockdownów byłby prawdopodobnie jeszcze bardziej bolesny, gdyby nie technologia i możliwość zdalnej pracy oraz e-commerce.
I rzeczywiście operatorzy – zarówno mali, jak i duzi – dość zgodnie przyznają, że zainteresowanie ich usługami, zwłaszcza światłowodowymi mocno wzrosło. Ludzie wręcz ustawili się w kolejce, by móc korzystać z takiego łącza. Oczywiście, zrozumiałe są też utyskiwanie, że pandemia dezorganizuje pracę ekip w terenie. Uzasadnione są narzekania, że nie wszystkie urzędy radzą sobie z pracą zdalną i e-usługami oraz obawy, że klienci mogą mieć kłopoty z płaceniem rachunków za usługi. Duzi operatorzy, jak Orange Polska, spodziewają dodatkowo spadku zamówień na projekty informatyczne B2B.
Mimo wszystko wzrost popytu na usługi internetowe jest ważniejszy niż wszystkie te kłopoty. Co z tego, że praca ekip montażowych byłaby perfekcyjnie przygotowana, urzędy działały jak w zegarku, gdyby klienci nie byli zainteresowani łączami światłowodowymi, twierdząc np., że LTE zupełnie wystarcza i jest korzystniejsze cenowo? Zastrzec tu trzeba, że operatorzy mobilni też wcale nie tracą, bo większość klientów przekonuje się, że internet mobilny i stacjonarny są dla siebie usługami komplementarnymi, a nie alternatywnymi.
Ofiarami pandemii stali się natomiast – dość niespodziewanie – poprzedni prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcin Cichy i aukcja 5G. Przyjęte rozwiązania prawne, mające łagodzić skutki koronawirusa, doprowadziły do odwołania planowanej aukcji i zmiany na stanowisku szefa urzędu regulującego rynek telekomunikacyjny i pocztowy.
Czy stała się tragedia, że pasma z zakresu 3,4-3,8 GHz zostaną rozdzielone z poślizgiem w przyszłym roku? Moim zdaniem, nie.
Czytając raporty firm konsultingowych, jakie korzyści przyniesie Polsce 5G, trudno oprzeć się wrażeniu, że wystarczy wdrożyć tę technologię, a jako społeczeństwo z miejsca staniemy się bogatsi o miliardy euro.
Oczywiście klienci usług mobilnych ucieszą się z szybszych transferów. Tylko, czy zechcą za to dodatkowo zapłacić? Jakoś Polkomtel, który udostępnia 5G w paśmie 2600 MHz TDD, nie chce się specjalnie chwalić, ilu abonentów na tę usługę pozyskał. W opublikowanym na początku tego roku przez UKE raporcie, ponad 60 proc. respondentów instytucjonalnych stwierdziło, że zna pojęcie „sieci 5G”. Utrzymywało przy tym, że aktualne parametry dostępu do internetu w ich firmie są wystarczające zarówno pod względem prędkości (92,5 proc.), wydajności (92 proc.), jak i niezawodności (88,9 proc.).
Fakty są więc takie, że masy klientów w Polsce nie czekają z wypiekami twarzy na 5G. Choć, owszem, można utrzymywać, że gdy się pojawi, zapanuje na jego punkcie szaleństwo, choć częste protesty przeciwko nadajnikom 5G wcale tego nie potwierdzają. Chyba, że oszaleć mieliby aktywiści. To akurat możliwe.
Kilka tygodni temu śledziłem online konferencję 5G Techritory w Rydze poświęconą (oczywiście) 5G i temu, jak rozwija się na świecie. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że ciągle mówi się zdecydowanie więcej o „potencjalnych korzyściach” niż o konkretnych przykładach, w których 5G rzeczywiście doprowadziło do rewolucji.
Owszem, sporo dyskutowano o zastosowaniach 5G na tzw. rynkach wertykalnych – na przykład w przemyśle, transporcie czy smart cities. Faktycznie 5G ma potencjał na uruchomienie tam łańcucha innowacji, ale nie jest to banalne. W zeszłym roku zapytałem prezesa jednej z firm IT, która specjalizuje się w rozwiązaniach informatycznych dla przemysłu, czy on i jego klienci czekają na 5G. Odpowiedział, że absolutnie nie – w odróżnieniu od IoT, gdzie dostrzega ogromny potencjał. Owszem 5G ma także doprowadzić do rozkwitu IIoT (Industry Internet of Things), ale przecież już dziś są dostępne alternatywne technologie NB-IoT, LoRa czy Sigfox (żeby wymienić tylko niektóre).
Liderem we wdrażaniu technologii cyfrowych w Polsce są bez wątpienia instytucje finansowe. Banki inwestują duże kwoty w rozwój mobilnych kanałów sprzedaży i komunikacji z klientami, ale także nie słychać, aby wzdychały do 5G. Być może innowacyjne zastosowania dla 5G w Polsce mogłaby zaproponować dynamicznie rozwijająca się branża gier. Cloud gaming wydaje się obszarem przyszłościowym. Na razie jednak nie widać specjalnego zainteresowania polskich producentów gier.
No dobrze, nie będę się spierał z przedstawicielami firm konsultingowych, producentami sprzętu telekomunikacyjnego i branżowymi lobbystami, że pojawienie się 5G automatycznie odmieni rzeczywistość. Wręcz ucieszę się, gdy tak się stanie i spłyną do polskich firm i do polskiej gospodarki te miliardy z analiz Accenture czy Analysys Mason, a PKB skoczy w przestworza.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.