Raport NIK, czyli powtórka z historii

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport z kontroli projektów budowy sieci szerokopasmowych, które są dofinansowywane z funduszy unijnych. NIK wyraża w nim zaniepokojenie, że na rok przed ostatecznym terminem odebrano tylko nieco ponad 20 proc. planowanej sieci. Unijne dofinansowanie wykorzystano zaś w 37 proc. W sumie niewiele, co może budzić obawy, że nie wykorzystamy dostępnych środków unijnych.

Wyniki raportu można podsumować podobnie, jak trzy lata temu Ministerstw Rozwoju Regionalnego (obecnie Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju), kiedy NIK przedstawiał podobny raport (znacznie bardziej krytyczny). Wówczas resort podkreślił, że mimo kilku uwag krytycznych raport pozytywnie ocenia instytucje zarządzającą i koordynującą zadania. Zwrócił też uwagę, że ocena NIK dotyczy realizacji projektów do listopada 2011 r. i nie uwzględnia późniejszych działań, kiedy to nastąpiło znaczące przyspieszenie prac, m.in. przy realizacji projektu Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej.

Obecny raport NIK także pozytywnie ocenia działania instytucji zarządzających i koordynujących projekty. Poza tym  obejmuje okres do grudnia 2014 r., a przecież w roku bieżącym nastąpiło znaczne przyspieszenie prac i i np. projekt SSPW jest wybudowana w 95 proc. A więc déjà vu i rzeczywiście wygląda na to, że sieci regionalne uda się jednak w Polsce wybudować, w co jeszcze kilka lat temu sporo osób wątpiło. Dziś niepokoić mogą inne sprawy.

Jak pokazuje przykład SSPW infrastrukturę można sprawnie budować pod presją czasu, ale pytanie, czy to nie odbije się na jej jakości? A NIK w raporcie wskazał przypadki braku skutecznego nadzoru nad inwestorami. Na przykład zarząd województwa warmińsko-mazurskiego, pomimo dużych opóźnień, nie prowadził kontroli na budowie. Nadzór ograniczał do analizy dokumentów rozliczeniowych, dostarczanych przez wykonawców inwestycji.

Rodzi to pytanie, czy odpowiedzialne za inwestycje województwa kontrolowały wykorzystywane do budowy sieci materiały, dokonywały weryfikacji inwestycji w czasie ich budowy, czy wreszcie przeprowadzają analizę na poziomie testów zdawczo-odbiorczych.

To może oczywistości, ale jak pokazuje przykład Białej Podlaskiej, gdzie ktoś odebrał odcinek miejskiej sieci światłowodowej (podpisał protokół odbioru), a po pewnym czasie okazało się, że światłowodu tam jednaka nie ma. Nie są to wątpliwości wydumane, choć Biała Podlaska, to przykład drastyczny (w przypadku 8.4 POIG też zdarzały się takie przypadki). Jaka jest jakość budowanej infrastruktury RSS-ów okaże się za kilka lat, gdy wybudowane z unijnym wsparciem sieci zaczną działać pełną parą.

Drugi niepokojący element, którym NIK się już nie zajmuje, to pytanie, czy z infrastruktury sieci regionalnych będą chcieli korzystać operatorzy sieci ostatniej mili. Przykład Dolnego Śląska jest kuriozalny, bo infrastruktura już jest, ale Urzędowi Marszałkowskiemu wszystko jedno, czy będzie ktoś korzystał z niej w tym roku, za rok, czy za dwa lata. Dotację owszem wykorzystali, projekt zrealizowali, wykonawców opłacili, być może premie za wykonanie zadania też zostały rozdzielne, ale czy ich obchodzą lokalni operatorzy i ich klienci? W perspektywie POPC zarząd województwa zmusza operatorów, by sami budowali odcinki magistralne, które być może będą dublować istniejącą infrastrukturę.

W niektórych województwach, jak np. w lubelskim, czy podkarpackim ISP mówią zaś, że proponowane przez operatorów infrastruktury ceny hurtowe są za wysokie i nie opłaci im się korzystać z tej infrastruktury. Na szczęście, ostateczne wersje cenników w tych województwach są dopiero tworzone i może stawki jeszcze spadną. Przykład WSS pokazuje, że można przedstawić cennik, którym lokalni ISP będą usatysfakcjonowani.