W opinii Dariusza Czuchaja, innego prawnika z kancelarii Dentons, polskie przygotowania do wdrożenia RODO wyglądają dobrze np. w porównaniu z takimi krajami jak Hiszpania czy Niemcy.
– Może to wynika z tego, że jeśli chodzi o kwestie ochrony danych osobowych, mieliśmy stosunkowo restrykcyjne regulacje. Wprowadzenie RODO nie jest u nas aż takim szokiem – mówi Dariusz Czuchaj.
Trudno natomiast rozstrzygać, jakie będą ostatecznie losy i kształt przygotowywanej w Polsce od wielu lat nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (która wywołała ostatnio sporo zamieszania). Prawnicy z Dentons Polska zwracają uwagę, że proponowane przepisy wprowadzający zasadę, że jeśli miejsce zamieszkania czy siedziba usługobiorcy jest w Polsce, to świadczenie usług podlega prawu polskiemu jest sprzeczne z europejską zasadą tzw. „państwa pochodzenia”.
Na pewno jednak można się spodziewać wprowadzenia procedury „notice and take down” znanej w ustawodawstwach innych krajów (m.in. USA). Zgodnie z nią usługodawca internetowy po otrzymaniu informacji o bezprawnych treściach zamieszczonych w jego serwisie, której towarzyszy żądanie ich zablokowania, jest zobowiązany w ciągu określonego czasu od otrzymania takiej wiadomości do zablokowania dostępu do bezprawnych treści lub może tego odmówić. Jeżeli zdecyduje się na blokadę, to autor tych treści może złożyć do usługodawcy sprzeciw. Musi to jednak zrobić niezwłocznie. Po jego otrzymaniu usługodawca będzie miał określony termin na odblokowanie dostępu do danych lub może tego odmówić.
W Brukseli przygotowywane jest też projekt rozporządzenia e-Privacy, które będzie miało istotny wpływ na rynek reklamy internetowej (ma wejść w życie w maju 2018 r.).
– Prace nad tym aktem nie są zaawansowane. Trwa uzgadnianie między komisjami w Parlamencie Europejskim. Propozycje idą w bardzo różnych kierunkach i trudno przesądzić o ich ostatecznym kształcie – mówi Izabela Tarłowska, także z kancelarii Dentons.
Wiele firm z branży reklamy internetowej obawia się tych rozwiązań, bo takie przepisy jak wyłączenie możliwości stosowania tzw. „cookie walls” w celu uzyskania zgody użytkownika mogą bardzo poważnie utrudnić im działalność.
W Polsce od stycznia 2018 r. mają obowiązywać nowe przepisy prawa telekomunikacyjnego, choć do projektu nowelizacji poważne zastrzeżenia zgłosił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK szczególnie nie podoba się propozycja zmiany w art. 56 prawa telekomunikacyjnego przewidująca wprowadzeni nowej formę zawierania umów. w tzw. formie dokumentowej, np. poprzez otrzymanie oferty na e-mail i odpisanie: „zgadzam się”. Według urzędu proponowana zmiana może istotnie obniżyć poziomu ochrony konsumentów, bo przedsiębiorcy będą narzucali abonentom tę właśnie formę zawarcia umowy. Można się spodziewać, że projektujący nowe prawo telekomunikacyjne resort cyfryzacji będzie musiał te zastrzeżenia uwzględnić.
Zdaniem prawników z kancelarii Dentons, to wszystko pokazuje, że liczba przepisów związanych z DSM, do których będą musieli dostosować przedsiębiorcy, będzie szybko rosnąć. Nie jest to dla nich komfortowa sytuacja, bo muszą się przedzierać przez gąszcz regulacji europejskich i krajowych, a potem zastanawiać się, jak dostosować własne działania do nowych wymagań. To oczywiście powoduje znaczne koszty organizacyjne i prawne.
Osobną kwestią pozostaje, czy wszystkie główne założenia DSM i ramy prawne je wspierające w krajach Unii rzeczywiście zostaną wdrożone do 2020, jak pierwotnie zakładano. Patrząc na obecne tempo przyjmowanych aktów prawnych, trudno być tu optymistą.