W poniedziałek były uśmiechy, poklepywane się po plecach i świętowania sukcesu przez włodarzy Dolnego Śląska w związku z zakończeniem budowy Dolnośląskiej Sieci Szerokopasmowej. A w środę oficjalna już informacja, że jednak nie jest tak pięknie, bo zarząd województwa zdecydował nie podpisać umowy z wybranym jeszcze w ubiegłym roku operatorem infrastruktury. Wybierze innego, bo coś mu się odwidziało. Tak odwidziało, bo - przepraszam - ale zarząd województwa, miał bardzo dużo czasu, aby przemyśleć jak sobie wyobraża zarządzanie DSS.
Przypomnijmy. Na Dolnym Śląsku były dwa postępowanie na wyłonienie operatora infrastruktury, w ramach których województwo prowadziło rozmowy z potencjalnymi kandydatami, jak oni sobie wyobrażają realizację zadania, Już choćby na tej podstawie zarząd mógł wyrobić sobie zdanie, jak to powinno wyglądać. A nawet gdyby jeszcze w województwie mieli wątpliwości, to Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji prowadzi projekt systemowy i ma ekspertów, którzy by doradzili i podpowiedzieli. Nie sądzę, żeby MAiC odmówił.
Truizmem jest twierdzenie, że dla rozwoju biznesu w każdym kraju niezbędne jest stabilne prawo i przewidywalność działania administracji każdego szczebla. Gdy rozpoczynała się transformacja ustrojowa było z tym w Polsce bardzo źle. Decyzja Urzędu Marszałkowskiego z Dolnego Śląska w sprawie operatora infrastruktury pokazuje, że w tym województwie niewiele się pod tym względem zmieniło. Nie może być tak, jak relacjonowały lokalne media, że po wyborach w ubiegłym roku przyszedł nowy zarząd, który ma diametralnie inny pomysł na kończący się projekt. I według swego widzimisię zmienia zasady gry, nie mając zamiaru dotrzymywać wcześniejszych zobowiązań. Nie żyjemy chyba w kraju, w którym reguły określa kacyk - inaczej każdego dnia - ale państwie w środku Europy.
Zamieszczone na stronie urzędu wyjaśnianie decyzji jest - delikatnie mówiąc - kuriozalne. Trudno bowiem dociec, o co chodzi w zdaniu: „Wcześniej wybór operatora opieraliśmy na założeniach uwzględniających inny stan prawny. W ostatnim czasie zmieniły się znacząco uwarunkowania prawne i technologiczne projektu.... W ostatnich dwóch latach, w szczególności zaś w ostatnim roku weszły w życie nowe normy dotyczące e-administracji. Nakładają one na samorządy nowe zobowiązania, na które musimy odpowiedzieć w ramach projektu DSS”. Nie potrafię wyobrazić sobie, w jaki sposób wybrany operator infrastruktury, mógłby przeszkodzić zarządowi Dolnego Śląsku w dotrzymaniu „norm dotyczących e-administracji”. I co ma w ogóle piernik do wiatraka.
Decyzja zarządu Dolnego Śląska nie dotyczy tylko firmy Fondlar, która miała być operatorem infrastruktury. Włodarze województwa pokazali, że tak naprawdę mają gdzieś lokalnych operatorów, którzy budują sieci ostatniej mili, a także mieszkańców, którzy chcieliby korzystać z szybkiego internetu, a dziś takiej możliwości nie maja. Bo przecież nowe postępowanie na operatora infrastruktury opóźni inwestycje w ostatnią milę. Mało tego, są operatorzy na Dolnym Śląsku, którzy zaufali wcześniejszym obietnicom władz województwa, że z infrastruktury DSS będzie można korzystać w połowie tego roku. Tymczasem zarząd województwa przyznaje, że po zmianie decyzji w sprawie operatora infrastruktury lokalni operatorzy będą mogli rozpocząć swoją działalność na rzecz klientów końcowych dopiero w drugiej połowie 2016 r. (w tym kontekście śmiesznie brzmi zdanie oświadczenia: „Dolny Śląsk przoduje w realizacji założeń budowy sieci szkieletowych na tle innych województw w kraju").
Tymczasem niektórzy ISP już tak zaprojektowali własnej inwestycje, by móc skorzystać z infrastruktury szkieletowo-dystrybucyjnej DSS. Jak mają kalkulować biznesplany, by ubiegać się o dofinansowanie nowych projektów w POPC, gdy nie będą znać cen hurtowych DSS? W tym względzie ISP z Dolnego Śląska będą w gorszej pozycji, niż ich koledzy z innych województw, gdzie takie sieci ruszą z usługami wcześniej. Czy zarząd województwa zamierza im zrekompensować straty? Bo Fondlarowi pewnie będzie musiał, zważywszy, ze firma wpłaciła 10 mln zł jako gwarancję należytego wykonania umowy. Ale jak ktoś stwierdził, Dolny Śląsk jest bogaty i stać, go na wypłacenia kilku czy kilkunastu milionów odszkodowania. Tym bardziej, że nie dotknie to osobiście osób, które podejmowały decyzje. Być może, gdy ten spór się rozstrzygnie, będą one pracować gdzie indziej.
Dla Dolnego Śląska takie spory, to nie pierwszyzna. Kilka miesięcy wcześniej władze województwa dolnośląskiego zrezygnowały z budowy portalu e-Dolny Śląsk, który miał kosztować około 65 mln zł. Qumak, który miał realizować ten projekt domaga się w sądzie pełnego wynagrodzenia za realizację kontraktu oraz prawie 31 mln zł, jako odszkodowanie na pokrycie kosztów realizacji portalu. W tym kontekście sprawa Fondlaru dla Urzędu Marszałkowskiego Dolnego Śląska, to... pikuś.
Nie wiem, czy umową jaką miał podpisać Urząd Marszałkowski z Fondlarem była niekorzystna. Sam zarząd w wydanym oświadczeniu nic o tym wprost nie mówi. W tym kontekście przyszły mi na myśl słowa psalmu 15, w którym autor rozważa, kto jest człowiekiem sprawiedliwym. Jedną z odpowiedzi jest „ten, kto dotrzyma, choć przysiągł ze swoim uszczerbkiem”. To mądrość starożytnych, na której rozwijała się nasza cywilizacja i wpisywała się w zasady rycerskości, postawy dżentelmeńskie, czy uczciwość. W sprawie umowy na operatora DSS w Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu w takich kategoriach w ogóle nie myślano.