Teraz się przekonamy, czy faktycznie nie ma ludzi niezastąpionych, i czy dowolnym teamem menedżerskim można zrealizować dowolny projekt biznesowy. Ponieważ dla Hawe projekt FTTH, to przyszłość, a nie teraźniejszość, to według mnie bez Krzysztofa Witonia w zarządzie ma dużo mniejsze szanse ralizacji. Czy ktoś go lubi, czy nie.
Powtórzę po raz nie wiem który: nie mam pewności, czy światłowodowy projekt Hawe, to najciekawsza koncepcja dekady na polskim rynku telekomunikacyjnym, czy tylko hucpa obliczona na zwyżkę giełdowego kursu akcji spółki. Tak, czy inaczej szansa realizacji a) arcyciekawego projektu, b) hucpy wygląda teraz blado.
Jednych Krzysztof Witoń swoją publiczną manierą śmieszy, innych irytuje. Czasem jedno i drugie na zmianę. Co do jego menedżerskich zdolności, to ja z nim biznesu nie robiłem, więc nie mam mocnego zdania. Z boku patrząc, za jego kadencji Hawe raczej się rozwija bez poważnej wtopy (może z Mediatelem nie wyszło idealnie), chociaż jak na mój gust łapie zbyt wiele srok za ogon. Niektóre są ryzykowne, a na imię im RSS-y… Co z tego wyniknie dowiemy się jednak dopiero za parę lat i za parę lat będziemy rozliczać prezesa, który to spółce zafundował.
Piotra Kubaszewskiego nie miałem okazji osobiście poznać, więc z góry daję kredyt zaufania. Tyle, że to jest człowiek "starego Hawe". Hawe, kopiącego kanalizację i budującego swój ring światłowodowy. Hawe, budujące ogólnopolską dostępową sieć FTTH, to już inna epoka. Nie tylko zresztą Krzysztofa Witonia, bo także Grażyny Piotrowskiej-Oliwy i może jeszcze Jarosława Bauca. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego to akurat Hawe - średniej wielkości operator z niezbyt popularnym właścicielem - wzięło się za trudny projekt FTTH? A nie powiedzmy Emitel, ATM, czy GTS? Dlaczego to akurat Hawe przekonało do współpracy Polskiej Inwestycje Rozwojowe i zdobyło "grant" na swój projekt? Rozwiązania tej tajemnicy doszukiwałbym się właśnie grupie menedżerskiej Hawe, która już się pożegnała ze spółką.
Nie ma się co oszukiwać. Współpraca z PIR, to projekt polityczny, a do polityki Krzysztof Witoń - ze swoim wdziękiem pomalowanego na różowo czołgu - dobrze się nadaje. Bez niego, jak sądzę, będzie trudniej. Zastanawiam się nawet, czy jego dymisja nie jest właśnie znakiem, że właściciel Hawe rezygnuje z projektu FTTH. Może jest w tym logika. Po co pchać się w kredyt na ćwierć miliarda, skoro spółka ma zostać sprzedana? Więc powtórzę po raz kolejny: szkoda, bo mogło być ciekawie.