Myśleliśmy już dawno, ale do tej pory koncentrowaliśmy się raczej na udrożnieniu procedur związanych z inwestycjami telekomunikacyjnymi. To było ważniejsze. Dzisiaj natomiast nie za bardzo widzę atmosferę do liberalizacji norm emisyjnych, chociaż mam nadzieje co do wyników badań.
Z pewnością liberalizację musiałaby poprzedzić głęboka analiza wpływu promieniowania na organizm ludzki, przegląd rekomendacji renomowanych placówek badawczych, czy wreszcie obserwacja, jak to się rozwiązuje w innych krajach.
Co tymczasem?
Zamiast liberalizować normy promieniowania nowa ustawa usprawni procesy budowlane. Wyobrażam sobie, że możliwe będzie lokowanie urządzeń w trybie bez zgłoszenia, czy bez pozwolenia budowlanego, ale pod warunkiem, że każdorazowo realizowane będzie zgłoszenie do instytucji kompetentnej w przeciwdziałaniu nadmiernym emisjom. Myślę tu np. o organach kontrolnych ochrony środowiska, czy służbach kontrolnych UKE. Dzięki temu zachowana zostanie kontrola uprzednia inwestycji, ale nie w uciążliwym dla inwestorów reżimie prawa budowlanego.
Czyli w jakiejś mierze to, co planowaliście przy nowelizacji megaustawy.
Polscy nadawcy telewizyjni, którzy mają ważne przydziały częstotliwości w paśmie 700 MHz jeszcze przez wiele lat. Trzeba się zastanowić w jakim trybie przenieść ich na inne zasoby lub w inny sposób zaspokoić ich roszczenia.
Przepisy nie będą takie same, jak planowaliśmy, ale na pewno trzeba doprowadzić do skrócenia czasu realizacji inwestycji. Kontrola nad promieniowaniem musi przebiegać szybko i sprawnie. To zaś będzie wymagało rozbudowania struktur kontrolnych w UKE i inspektoratach ochrony środowiska. Dążymy do rozwiązania problemu ponadnormatywnych emisji elektromagnetycznych, ale nie kosztem jakości i zasięgu usług telekomunikacyjnych, bez których nie będzie rozwoju innowacyjnych obszarów gospodarki, na czym bardzo nam zależy. Nie będzie autonomicznych samochodów, czy zaawansowanej automatyzacji przemysłu bez wydajnych sieci radiowych. Od tego nie ma odwrotu.
Skoro o sieciach radiowych mowa... Czy rząd będzie nalegał na szybkie rozdysponowanie pasma 700 MHz? Na przykład z powodu potrzeb budżetu państwa.
To by było pozbawione rozsądku. Choćby z powodu uzgodnień międzynarodowych. Najtrudniejsze i przebiegające osobnym nurtem są rozmowy z Rosją, a bez porozumienia z nią nie da się lokować nadajników na częstotliwości 700 MHz w pasie przygranicznym.
Kolejna sprawa, to polscy nadawcy telewizyjni, którzy mają ważne przydziały częstotliwości w paśmie 700 MHz jeszcze przez wiele lat. Trzeba się zastanowić w jakim trybie przenieść ich na inne zasoby lub w inny sposób zaspokoić ich roszczenia.