Jeszcze chwileczka, jeszcze momencik i zakończy się przeszło 20-letnia przygoda Netii z giełdowym parkietem. A to może nie ostatnia strategiczna zmiana jaka czeka spółkę. Jeżeli spełnią się krążące ostatnio po rynku plotki, to z Netii – jaką znamy – zostanie niewiele, albo zgoła nic.
W 1999 r., w apogeum bańki internetowej, Netia zadebiutowała (w glorii chwały) na amerykańskim rynku NASDAQ, a w rok później na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Rzutem na taśmę, bo już rok później wydrenowana inwestycyjnie, raczkująca spółka stanęła przed widmem bankructwa, kiedy gwałtowanie zatrzymało się hojne wcześniej finansowanie projektów internetowo-telekomunikacyjnych. Ostatecznie Netii udało się dogadać z wierzycielami i przez kolejne lata powoli budować pozycję telekomu nr 2 na polskim rynku stacjonarnym.
Korporacyjne strategie są różne, ale skoro stopy procentowe na dnie, bankowe finansowanie tanie, a warszawska giełda w marazmie, to utrzymywanie na parkiecie jeszcze jednej spółki przez Grupę Polsat Plus (jakby ktoś nie wiedział: dawniej Grupa Cyfrowy Polsat) niekoniecznie ma sens. Tak więc po przejęciu kontroli nad Netią grupa zdecydowała skupić resztę akcji i „wycisnąć” inwestorów mniejszościowych. To się robi wyłącznie po to, aby wycofać podmiot z publicznych notowań. Od wczoraj zaś wiemy, że dokładnie taki jest plan.
Dla GPW to duża strata, dla rynku telko teoretycznie zmiana niewielka. Tyle że Netia przestanie publikować raporty finansowe, a więc mniej będziemy wiedzieli o jej działaniach i planach. Z samodzielnego podmiotu, który pozostawił istotny ślad na rozwoju polskiego telko zamienia się już definitywnie w małą włość imperium Zygmunta Solorza. Bez reszty podporządkowaną rozległym biznesowym planom przedsiębiorcy. Spółce jako takiej niekoniecznie dobrze to wróży.
Tym bardziej – i tu przechodzimy do wspomnianych na początku plotek – mówi się o możliwości sprzedaży Netii zaraz po delistingu (który, wedle tych plotek, podyktowany jest właśnie ewentualną transakcją). Według mnie, w plotce może być ziarno prawdy. Interpretowałbym jednak, że chodzi raczej o sprzedaż infrastruktury sieciowej niż stacjonarnego biznesu. Rynek infrastrukturalny jest w modzie. Nabywców i pieniędzy nie brakuje. Hurtowy model dostępu do sieci staje się w Polsce faktem. Po co więc szukać miliardów na modernizację infrastruktury (co dla telekomów z metryką Netii jest strategiczną koniecznością)? Niech tę sieć budują/modernizują inni, byle za odpowiednią stawkę udostępnili ją do świadczenia usług detalicznych. W tym Grupa Polsat Plus z silną marką i własnym contentem z powodzeniem może konkurować i bez własnej sieci. Do wydawania CAPEX Netia od dawna nie jest skora i ni cholery nie można się dowiedzieć, jak idzie zaprojektowana jeszcze przez Zbigniewa Jakubasa modernizacja sieci. Chociaż nikt tego planu formalnie nie odwołał.
Jeżeli chodzi o sprzedaż sieci Netii widzę co prawda kilka trudności: mało światłowodów, a dużo miedzi; ogromne potrzeby inwestycyjne; sieć w dużej części mało podatna na współdzielenie; co z usługami dla biznesu?... Warto jednak przypomnieć, że nad pomysłem sprzedaży nadajników Plusa rynek (w tym piszący te słowa) też wydziwiał, a jednak Cellnex nadajniki kupił. Potencjalne trudności Netii są w jakiejś mierze udziałem także Inei/Fiberhosta, a jednak wydzielił on działalność hurtową. Znaczy: da się.
Ciekawe, że ostatnie zmiany w komunikacji głównych marek Grupy Polsat Plus nie objęły w żadnej mierze marki Netia. Może dlatego, że spółka wciąż jest notowana na giełdzie. A może dlatego, że dla tej marki nie ma już przyszłości, a główne brandy obejmą także usługi konwergentne. Netia bez własnej sieci i bez własnej marki nie będzie już Netią. Stanie się co najwyżej pionem usług stacjonarnych Grupy Polsat Plus.
Nie będzie to ostatni telekom, z jakim – być może – pożegna się rynek, ale na pewno jeden z najbardziej zasłużonych. Nostalgicznie korespondują te dywagacje z faktem, że niedawno musieliśmy pożegnać świętej pamięci Andrzeja Radzimińskiego, jednego z ojców-założycieli Netii. Symboliczne rozumienie świata podpowiada, że to wszystko może nie być przypadkowe.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.