Nie tylko w najbardziej problematycznym paśmie 1800 MHz, ale również w zakresie 900 MHz. T-Mobile chce pozamieniać się z konkurentami na zakresy tak, aby tworzyć ciągłe, długie bloki częstotliwości. Problem z rozproszkowaniem pasma i zbliżone cele ma również grupa Cyfrowego Polsatu (Polkomtel). Do pełni szczęścia potrzebna jest jeszcze współpraca Orange i – przynajmniej – milcząca aprobata ze strony Playa.
Abstrahując od sporu o przetarg z 2007 r., sytuacja operatorów w paśmie 1800 MHz wydaje się dosyć stabilna. Rozdział pasma wprawdzie daleki jest od proporcjonalności, ponieważ grupa Cyfrowego Polsatu ma prawie 40 proc. zasobów, T-Mobile 26,5 proc. pasma, Play 20 proc., a Orange 13,5 proc. Orange ma najmniej, ale za bardzo nie narzeka, ponieważ współdzieli zasoby z T-Mobile. Razem partnerzy mają tyle, ile Cyfrowy Polsat. Playowi zdaje się wystarczać jego 2 z 15 MHz, zwłaszcza że jako jedyny w kraju wybudował już sieć LTE2100 o zbliżonych właściwościach technicznych.
T-Mobile, aby w wyniku reshufflingu zbudować w paśmie 1800 MHz ciągły blok 2 x 19,6 MHz musiałby się zamienić z Polkomteleme, i z Orange. Obie operacje musiałby nastąpić w jednym czasie. Polkomtel jest tym zainteresowany. Skłonny do zgody jest Orange choć ten będzie chciał wynegocjować od T-Mobile jakieś dodatkowe korzyści. Z kuluarowych rozmów wynika, że nie ma bardzo sztywnych oczekiwań i jest pole manewru. Byleby uniknąć alokowania Aero2 i Playa oraz byleby umieścić Orange obok T-Mobile. Bardziej złożona jest sytuacja w paśmie 900 MHz.
Pod względem własnościowym tutaj widać podobne dysproporcje, jak paśmie 1800 MHz. Grupa Cyfrowego Polsatu ma 40 proc. zasobów, T-Mobile ma 26 proc., Orange 19,5 proc., a Play 14,5 proc.
Play z szerokości bloku może nawet i jest zadowolony, ale zdecydowanie nie z jego ulokowania. Od lat narzeka na zakłócenia ze strony ukraińskich sieci komórkowych w południowo-wschodniej części Polski. Od dawna dowodzi, że z takim problemem technicznym łatwiej poradziłby sobie któryś z rywali dysponujący szerszym blokiem. Więc czemu by go nie przenieść w górę pasma?
Nieoficjalnie przedstawiciele Playa nie pozostawiają wątpliwości, że skoro ich rywale mają na reshufflingu uzyskać korzyści w imię „efektywnego zarządzania spektrum”, to oni w imię tej samej zasady także spodziewają się realizacji swoich postulatów. A jeżeli ich nie uzyskają, to nie zgodzą się milcząco na reshuffling (czego już nie mówią, to może to, że pewnie się zgodzą za jakieś inne ewentualne korzyści np. w dziedzinie roamingu krajowego). Mimo logicznych argumentów Playa z pewnością jednak żaden z konkurentów łatwo nie zgodzi się na przeniesienie swoich zasobów w zakłócanie częstotliwości.
Zasadniczo Prezes UKE nie potrzebuje ani zgody Orange, ani aprobaty Playa, aby zrealizować postulaty T-Mobile i Polkomtela. Im mniej będzie jednak punktów spornych, tym większa szansa na stabilność przyjętego rozwiązania. Dlatego elementem porozumienia miałyby być oświadczenia o zrzeczeniu odwołań od decyzji regulatora. Tyle, że zadowolić wszystkich byłoby bardzo trudno.
Z drugiej strony Art. 118d. w dwóch punktach stanowią:
(...)
10. Postępowania w sprawie rezerwacji częstotliwości nie wznawia się, jeżeli od dnia ogłoszenia wyników przetargu, aukcji albo konkursu upłynęło 10 lat.
11. Decyzji w sprawie rezerwacji częstotliwości nie uchyla się, jeżeli od dnia jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło 10 lat.
W przypadku przydziałów po przetargu z 2007 r. termin ten mija 30 listopada. Jest – jak zwykle – sprawą dyskutowaną na rynku, czy Prezes UKE chce i może użyć tych zapisów. Jeżeli tak, to status quo zostanie zachowane, ale zapewne T-Mobile będzie walczył dalej. Jeżeli nie, to sytuację chyba da się unormować, ale kosztem trudnych negocjacji. Sytuacja, aby zadowoleni byli wszyscy wydaje się ułudą. Nic jednak nie jest proste na rynku, na którym – jak mówi jeden uczestników negocjacji – wzajemne zaufanie „zostało zdewastowane”.