Według stanu na czerwiec 2018 r. 2837 miejscowości w Polsce pozbawionych było zasięgu telefonii komórkowej – poinformowała w Sejmie wiceminister cyfryzacji Wanda Buk, która odpowiadała na zapytanie posłów PiS o miejsca w Polsce, gdzie nie ma dostępu do sieci mobilnej.
Prezentując dane Wanda Buk oparła się na danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej podkreślając, że w ujęciu populacyjnym nasz kraj pokryty jest w 100 proc. siecią 3G i 99 proc. siecią 4LTE. Przyznała jednak, że pod względem geograficznym sytuacja wygląda już gorzej.
– Zasięgu pozbawionych jest 2837 miejscowości, liczba ta zmniejszyła się względem zeszłego roku o 8 pkt procentowych. Wtedy liczba sięgała 3080 miejscowości. Należy podkreślić, że są to bardzo małe jednostki osadnicze, skupiające kilka, kilkanaście domów. Przy czym dane o samym pokryciu nie odzwierciedlają faktycznej jakości usług. Według raportu OpenSignal średnia przepustowość LTE wynosi 20 Mb/s. Jest to mało. Jesteśmy sklasyfikowani jako 31. kraj w Europie – informowała Wanda Buk.
Wiceminister tłumacząc ten stan rzeczy wskazywała na m.in na restrykcyjne normy PEM oraz regulacje związane z prawem inwestycyjnym. Podkreślała, że inwestor, który chce zbudować nadajnik, średnio czeka na pozwolenie 153 dni, przy czym jest to czas minimalny, jeśli nie ma żadnych protestów.
Dodała, że jej resort na początku grudnia 2018 opublikował projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych oraz niektórych innych usług, tzw. megaustawy, który obecnie jest w procesie konsultacji i zakłada szereg propozycji ułatwień inwestycyjnych dla operatorów.