30 sierpnia na terenie Lubartowskiej Strefy Gospodarczej, będzie miało miejsce symboliczne „wbicie łopaty”, które zapoczątkuje budowę Centrum Badawczo-Rozwojowego, gdzie będą rozwijane i produkowane światłowody wielordzeniowe. Krzysztof Witoń, prezes zarządu IPT Fiber opowiada, jak wyglądają przygotowania do rozpoczęcia inwestycji.
Ponad rok temu, pod koniec marca 2021 roku spółka IPT Fiber podpisała akt notarialny z Burmistrzem Miasta Lubartów w sprawie uruchomienia Centrum Badawczo-Rozwojowego na terenie Lubartowskiej Strefy Gospodarczej. Co się dzieje z tą inwestycją?
KRZYSZTOF WITOŃ: Nie zasypiamy gruszek w popiele i projekt cały czas posuwa się do przodu. Gromadzimy niezbędną dokumentację i obecnie pozyskujemy ostatnie formalne zgody na budowę obiektu. Prowadzimy też przetarg na wyłonienie wykonawcy, który będzie realizował całość inwestycji. Będzie on miał za zadanie wybudowanie obiektu, uruchomienie urządzeń, a więc można powiedzieć, że będzie odpowiedzialny za całokształt realizowanego przez nas projektu w Lubartowie. Wiadomo, że na początek niezbędne będzie doprowadzenie do naszego Centrum Badawczo-Rozwojowego wszelkich mediów, takich jak linia energetyczna czy kanalizacja.
Kiedy więc można spodziewać się symbolicznego „wbicia łopaty” na terenie przyszłego centrum?
Przygotowujemy się już do uroczystego otwarcia inwestycji z udziałem władz Lubartowa, Marszałka Województwa Lubelskiego, władz UMCS - czyli uczelni, która jest naszym partnerem. Rozmawialiśmy już w tej sprawie zarówno z przedstawicielami samorządów, jak i uczelni i ustalamy dogodny termin, aby wydarzenie miało odpowiednią oprawę, a przy uroczystym wbiciu łopaty nie zabrakło nikogo, kto związany jest z tą ważną dla regionu inwestycją. Będzie to miało miejsce 30. sierpnia br.
Obiekt, który powstanie w Lubartowie to Centrum Badawczo-Rozwojowe, ale pojawiały się również informacje, że będzie to fabryka?
Chciałbym mocno podkreślić, że jako IPT Fiber odpowiedzialni jesteśmy za komercjalizację rozwijanej przez InPhoTech innowacyjnej technologii światłowodów wielordzeniowych i prace nad jej rozwojem będą nadal prowadzone w Lubartowie. Będzie to więc przede wszystkim ośrodek badawczo-rozwojowy. Zanim zaczniemy regularną produkcję będziemy m.in. sprawdzać, jak światłowód wielordzeniowy będzie się zachowywał i jakie będzie miał właściwości w trakcie produkcji w „jednolitym kawałku” o długości ok. 45 km. Nie będzie to więc fabryka w potocznym rozumieniu, ale prowadzone prace badawczo-rozwojowe pozwolą zoptymalizować procesy z myślą o dalszej komercjalizacji, otwarciu w przyszłości fabryk i produkcji masowej polskich światłowodów wielordzeniowych.
A jak przebiega proces produkcji światłowodu?
Pierwszym krokiem w produkcji szklanych światłowodów jest wykonanie litego pręta szklanego, zwanego preformą. Ultra czyste chemikalia są przekształcane w szkło podczas produkcji preform. Tak uzyskane szkło jest przezroczyste niczym najczystsze powietrze, co pozwala na przesyłanie sygnału optycznego na setki kilometrów. Kolejnym krokiem w procesie produkcji światłowodów jest przekształcenie wyprodukowanej preformy we włókno cieńsze niż ludzki włos. Odbywa się to w procesie zwanym wyciąganiem światłowodów. Końcówka preformy jest opuszczana grawitacyjnie do pieca grafitowego o wysokiej czystości. W piecu ściśle kontrolowane temperatury zbliżające się do 1900°C, zmiękczają końcówkę preformy. Po osiągnięciu takiej temperatury grawitacja przejmuje kontrolę i pozwala stopionej kropli „swobodnie opadać”, dopóki nie zostanie rozciągnięta w cienkie włókno. Po całkowitym „opadnięciu kropli” światłowód nawija się na bęben. W przypadku światłowodów mikrostrukturalnych takich jak światłowód wielordzeniowy, do preformy światłowodu pompuje się czyste gazy, aby podnieść ciśnienie wewnątrz struktury i zapewnić odpowiedni kształt światłowodu. Podczas procesu wyciągania światłowodu jego średnica jest kontrolowana z tolerancją 1 mikrometra. Następnie na włókno nakładana jest dwuwarstwowa powłoka zapewniająca mechaniczną ochronę jednocześnie chroniąc nieskazitelną powierzchnię włókna przed trudnymi warunkami środowiskowymi. Im wyższa jest wieża do wyciągania światłowodów, tym większe są możliwości wyciągania włókna światłowodowego.
Czy macie już wybranego generalnego wykonawcę do realizacji inwestycji w Lubartowskiej Strefie Gospodarczej?
Wykonawca nie został jeszcze wybrany, ale proces jest już na finiszu. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że jest on dość skomplikowany. Oferenci musieli podpisać klauzulę o zachowaniu poufności. W warunkach przetargowych musieliśmy uwzględnić obecną sytuację makroekonomiczną, tj. wysoką inflację i niepewności dotyczące kursu złotego.
Nie jest to też typowy przetarg na prace budowalne, bo wybrany wykonawca będzie też odpowiadał za montaż i uruchomienie dość skomplikowanych i bardzo drogich urządzeń z zachowaniem odpowiednich norm sanitarnych. Dlatego też zainteresowanie było mniejsze, niż się początkowo spodziewaliśmy. Mamy jednak w planach podpisać umowę do końca sierpnia.
Pewne opóźnienia się jednak pojawiły. Czy termin uruchomienia centrum w 2023 roku jest nadal realny?
Termin jest realny. Jesteśmy w trakcie aktualizacji harmonogramów naszych projektów. Dokładamy wszelkich starań, by możliwie zminimalizować wpływ obecnej trudnej sytuacji międzynarodowej na nasze plany. Na bieżąco analizujemy panujące okoliczności i podejmujemy adekwatne działania. Jesteśmy uważni i przygotowani do realizacji tak badań w ramach projektu ONTARIO, jak i budowy naszego CBR w Lubartowie. Dodatkowo w przedsięwzięcie wprowadzaliśmy pozyskanego przez nas inwestora finansowego.
Kiedy zaczniecie procesy rekrutacyjne na pracowników od Centrum?
W tym obszarze przewidujemy bliską współpracę z UMCS i zamierzamy się solidnie do tego procesu przygotować, określając szczegółowe oczekiwania względem przyszłych pracowników. Główna fala rekrutacji będzie miała miejsce na około pół roku przed oddaniem lubartowskiego CBR do użytku. Wcześniej jednak zatrudnimy szefa produkcji, dyrektora Centrum Badawczo-Rozwojowego. Z pewnością też w początkowej fazie po uruchomieniu centrum mocnego wsparcia udzielą pracownicy grupy InPhoTech, którzy od dekady rozwijają technologię światłowodów wielordzeniowych.
Czy w okresie przygotowań do inwestycji zmieniły się plany odnośnie do tego, czym będzie się zajmować Centrum w Lubartowie?
Wprowadzanie poprawek i korekt do planu jest czymś naturalnym, ale dotyczyło to głównie sfery organizacyjnej. Odnośnie do procesów technologicznych trzymamy się pierwotnych założeń, które są dobrze przemyślane.
A czy pan jako menadżer ze sporym doświadczeniem w branży telekomunikacyjnej dostrzega jakieś zagrożenia?
Po tym, jak w ubiegłym roku po przeprowadzonych w Orange testach naszego siedmiordzeniowego światłowodu osiągnięto rekordową prędkość 11,2 Tb/s przesyłu danych, zainteresowanie naszym projektem mocno wzrosło. Spłynęło do nas wiele gratulacji z całego świata. Jednak pojawiły się też, najczęściej anonimowe głosy, które próbują zdyskredytować nasze osiągnięcia. Pniemy się do góry, więc naturalne jest, że konkurencja nie śpi i chętnie utrudnia życie rywalom. Takie sytuacje są codziennością w biznesie i jestem na nie przygotowany, ale nie będę podejmował polemiki z anonimowymi fake newsami. Tym bardziej, że sytuacja na świecie jest alarmująca i dzieją się rzeczy dużo ważniejsze - rosnąca inflacja, działania wojenne tuż za naszą granicą, COVID-19. Fakt, że posiadamy wyjątkową kluczową kadrę badawczą oraz inwestora, który rozumie i docenia siłę naszych technologii, sprawiają że jestem spokojny o naszą przyszłość i nieustannie wierzę w potencjał naszej technologii.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał Marek Jaślan