– Odrzucono oferty firm takich jak Orange Polska czy Netia, wybrano firmę, która zajmowała się głównie numerami 0-700, w swoim biuletynie deklaruje zajmowanie się ezoteryką czy erotyką, to była najmniej wiarygodna spółka – mówił w Polskim Radiu 24 Paweł Zastrzeżyński (Gazeta Krakowska).
W Prokuraturze Regionalnej w Krakowie prowadzone jest obecnie śledztwo w sprawie „nieprawidłowości przy realizacji Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej". Jego akta liczą już 310 tomów, każdy po ok. 200 stron. Zadaniem spółki było doprowadzenie szybkiego internetu do wszystkich szkół i placówek samorządowych oraz do kilkuset miejscowości wykluczonych cyfrowo.
Województwo Małopolskie, jedyny udziałowiec Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, ostatecznie sprzedało ją spółce Hyperion SA, którą kontrolował znany biznesmen Andrzej P., podejrzewany o korupcję przy prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Jej prezesem był z kolei Tomasz Sz. –działacz Unii Wolności, potem wiceprezydent Krakowa, w końcu poseł PO, przeciwko któremu toczyło się wówczas śledztwo w sprawie niegospodarności zarządu Krakowa. Chodziło między innymi o przyjmowanie łapówek.
Zdaniem Prokuratury Regionalnej w Krakowie sprzedaż Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej mogła odbyć się z naruszeniem prawa. Sama transakcja i późniejsze działania z nią związane naraziły na straty województwo małopolskie, Unię Europejską, która dofinansowała projekt, a także zwykłych ludzi, którzy tracili majątek całego życia. Jest to jedna z największych afer w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim, którym zarządzał wtedy marszałek Marek Sowa, dziś poseł Platformy Obywatelskiej.