Zaledwie 28 proc. polskich firm przewidziało skalę problemów związanych z COVID-19 i miało odpowiednie plany reagowania w sytuacji kryzysowej, gwarantujące zachowanie ciągłości działania biznesu – wynika z niedawno przeprowadzonego badania Atmana, operatora centrum danych.
Wiele firm nie przykłada należytej wagi do zapewnienia ciągłości działania biznesu. Rzadko też analizują ryzyka i przygotowują procedury kryzysowe. Dotyczy to także organizacji, które nie od dziś korzystają z technologii teleinformatycznych.
Z analizy operatora centrum danych wynika, że aż 45 proc. ankietowanych przedsiębiorstw nie ma żadnego planu awaryjnego na wypadek wystąpienia nagłej sytuacji kryzysowej. Może to być np. wielogodzinny brak dostępu do internetu lub energii elektrycznej czy awaria w serwerowni, a także brak możliwości wykonywania obowiązków przez pracowników z powodu pożaru budynku biurowego czy, jak ostatnio, wprowadzenia regulacji uniemożliwiających pracę stacjonarną.
Jednocześnie 27 proc. respondentów przyznało, że plany kryzysowe, którymi dysponowali przed pandemią, okazały się niewystarczające. Nie przewidziano procedur i narzędzi umożliwiających płynne dostosowanie się organizacji do wprowadzanych restrykcji.
– To, czy jesteśmy w stanie odpowiednio zareagować w ciągu pierwszych godzin od wystąpienia kryzysu, ma ogromny wpływ na utrzymanie zdolności przedsiębiorstwa do funkcjonowania, sprzedawania usług i obsługiwania klientów. Dziś firmy w coraz większym stopniu bazują na sieci – i biznesowo, i organizacyjnie. Jeśli nie mamy procedur i zabezpieczeń technicznych gwarantujących błyskawiczną reakcję, jak np. redundantne łącze czy zapasowe centrum danych, możemy ponieść znaczące straty. W świecie online wszystko dzieje się szybciej, a skutki przestoju – niedostępności usług lub brak obsługi klienta – są bardziej dotkliwe. Zwracaliśmy już uwagę na ten problem 5 lat temu – podkreśla cytowany w komunikacie Jarosław Łuczkiewicz, CMO Atman.
Atman przeprowadził badania dotyczące ciągłości działania także w 2015 roku. Okazało się wówczas, że ponad połowa ankietowanych firm doświadczyła braku dostępu do internetu lub energii elektrycznej i nie były to sytuacje ani jednostkowe, ani krótkotrwałe. W blisko co trzecim przypadku awarie trwały przynajmniej dobę, jednocześnie aż 41 proc. firm zostało zmuszonych w tym czasie przerwać działalność lub ją ograniczyć. Nie miały opracowanych planów utrzymania ciągłości działania. Jak pokazują statystyki, przez ostatnich 5 lat niewiele się w tej kwestii zmieniło.
Czy doświadczone lockdownem spowodowanym pandemią firmy wyciągną wnioski? Z niedawnego badania Atmana wynika, że część firm dostrzega potrzebę zwiększenia bezpieczeństwa ciągłości biznesu. 27 proc. organizacji, które podczas niedawnego lockdownu nie miały opracowanych scenariuszy kryzysowych, zamierza je niebawem wdrożyć. 18 proc. firm nadal deklaruje, że nie chce ich wdrażać.
Na początku pandemicznych restrykcji 43 proc. badanych przez Atmana przedsiębiorstw natknęło się na trudności natury technologicznej. Według respondentów, największym wyzwaniem okazało się udostępnianie narzędzi do pracy zdalnej (16 proc. wskazań). Z tym wiązała się niewystarczająca przepustowość łączy internetowych, zgłoszona przez 14 proc. ankietowanych. Poniżej 10 proc. wskazywało także na problemy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa czy utrudniony dostęp do infrastruktury IT ze względu na wprowadzone ograniczenia.
O bardziej optymistycznych wnioskach z badania Atmana, pokazujących, że zdigitalizowane firmy nie najgorzej zniosły lockdown, pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.