Statystyki pokazują, że samorządowe programy walki z wykluczeniem cyfrowym, czy cyfrowi latarnicy okazali się średnio skuteczni we wprowadzaniu seniorów do globalnej sieci. Może jednak ci ostatni wcale nie marzą o korzystaniu z dobrodziejstw internetu, jak to się wydaje cyfrowym edukatorom? Czy trzeba ich na siłę wtłaczać w świat wirtualny?
To, że polscy seniorzy są na bakier z internetem wiadomo od dawna. Ponad siedem lat temu opublikowany został raport „Dojrz@łość w sieci”, z którego wynikało, że spośród 13 mln Polaków w wieku 50 i więcej lat z internetu korzysta zaledwie 21,6 proc. (2,8 mln). Te liczby były potem przez wiele lat przedstawiane jako argument, że trzeba podjąć działania, by tę sytuację zmienić – przekonać seniorów, że internet jest im bardzo potrzeby oraz wprowadzić ich w świat cyfrowy.
Inicjatyw podjęto całkiem sporo. Warto wymienić unijne działanie 8.3 POIG (walka z wykluczeniem cyfrowym). Jednym z celów było m.in. zapewnienie dostępu do internetu dla osób w wieku 50+ „zagrożonych wykluczeniem cyfrowym”. Wydano w sumie 1,2 mld zł, realizując blisko 740 projektów, które obejmowały zakup sprzętu i usług dostępowych, szkolenia, a nawet budowę sieci, gdy była tak potrzeba.
Głośny był też program Latarników Cyfrowych realizowany przez Stowarzyszenie Miasta w Internecie (MwI), na co ówczesne Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wyasygnowało 36 mln zł. Kwota ta – jak podały MwI – pomogła wprowadzić w świat internetu ponad 275 tys. dorosłych Polaków, na co cyfrowi latarnicy poświęcili 71 tys. godzin.
I co? Z informacji, jaką Rada Ministrów przekazała parlamentowi wynika, że statystyki korzystania przez seniorów z internetu w Polsce nadal wyglądają bardzo źle, szczególne na tle innych krajów UE – w grupie wiekowej 55-64 lata odsetek niekorzystających z sieci wynosi 43 proc, a grupie 65-74 lata – 68 proc.
Biorąc pod uwagę tylko te statystki można ocenić, że walka z e-wykluczeniem, mimo zaangażowania sporych środków, była co najwyżej średnio skuteczna. Owszem, w porównaniu z okresem, gdy powstawał raport „Dojrz@łość w sieci”, sytuacja się poprawiła, choć trzeba wziąć uwagę, że do grupy seniorów dołączyły osoby, które w 2009 r. miały poniżej 50 lat.
A może statystyki wyglądają tak, a nie inaczej, bo wielu polskich seniorów po prostu nie chce się uszczęśliwiać internetem i radzi sobie całkiem nieźle bez niego? Wydaje się, że w ostatnich latach szkoleń i warsztatów rozwijania cyfrowych umiejętności w wiejskich świetlicach, miejskich domach kultury, urzędach, szkołach było tyle, że gdyby seniorzy chcieli mogli na takie trafić.
W Polsce fakt posiadanie dostępu do internetu przez gospodarstwo domowe w dużej mierze zależy, czy są tam dzieci. Z ostatnich danych GUS wynika, że dostęp częściej posiadały gospodarstwa domowe z dziećmi (98,8 takich gospodarstw ma internet), niż bez nich (73,3 proc. z nich ma internet). Mniejsze znaczenie ma, czy gospodarstwo domowe jest biedne czy bogate, czy jest z miasta czy ze wsi. Dzieci potrzebują internetu i w domu musi on być. A seniorzy najwidoczniej obywają się bez niego i nie mają presji by korzystać.
– Bo nie wiedzą, co tracą – odpowiedzą cyfrowi edukatorzy. Zgadzają się z tym autorzy komentarza do raportu Rady Ministrów o sytuacji osób starszych w Polsce. – Technologie cyfrowe mogą znacznie poprawić jakość życia osób starszych – pozwolić im na wygodniejsze, ale też tańsze zakupy i płacenie rachunków, szybszy kontakt i uzyskanie pomocy w sprawach zdrowotnych, jak również realizację hobby i zainteresowań oraz utrzymywanie kontaktów towarzyskich – argumentują.
Owszem, sam się dziwię, idąc po awizo na pocztę, jak wiele osób (zresztą nie tylko seniorzy) wciąż tam opłaca rachunki, choć przez internet jest o wiele wygodniej. Jednak internet ma także swoje ciemne strony.
Rok temu portal naTemat.pl spytał prof. dr hab. Dariusza Jemielnika, członka Rady Powierniczej Wikimedia Foundation, czy jego zdaniem w sieci jest bezpieczniej niż w rzeczywistości?
– Moim zdaniem nie jest. W realnym świecie nie nosimy całego swojego majątku w postaci ruchomości w kieszeni. A przecież za pośrednictwem telefonu komórkowego mamy pełny dostęp do swoich oszczędności bankowych, inwestycji, obligacji czy funduszy. Oszust, który skutecznie złamie nasze zabezpieczenia cyfrowe, jest znacznie bardziej niebezpieczny – z ekonomicznego punktu widzenia – niż tradycyjny oszust napotkany na ulicy, czy ktoś wciskający nam fałszywy banknot. Powtórzenie oszustwa w sieci jest również bardzo łatwe – bo łatwo o nowe tożsamości. Przykładowo, także w popularnych porównywarkach cen, regularnie pojawiają się całe sklepy, których jedynym celem jest wyłudzenie przelewów za towary, które nigdy nie zostaną wysłane. Najwięksi z takich oszustów mają własne infolinie i żywych ludzi, którzy dzwonią, aby potwierdzić zamówienie, przekonują do dokonania przelewu i tworzą złudzenie normalnego sklepu – odpowiedział Dariusz Jemielniak.
Tymczasem widomo też, że seniorzy, to ulubiona grupa docelową oszustów, którzy wyłudzają od nich pieniądze metodą „na dziadka”, albo podpisy na umowach, wciskając drogie, niepotrzebne produkty i usługi (choć zawsze ma być taniej). To się dzieje w realnym świecie, a świat wirtualny stwarza kolejne możliwości nadużyć.
I nie chodzi tu o straszenie, ani podważania zapału cyfrowych edukatorów. Internet jest super i daje tyle korzyści, że nie sposób wszystkich wymienić. Na pewno jest przydatny w wielu aspektach życia seniorów. Świat internetu niesie ze sobą jednak i niepokojące zjawiska, na których wymienienie trzeba by poświecić osobny tekst.
W trakcie jednego z paneli podczas Środkowoeuropejskiego Forum Zarządzania Internetem, które odbyło się w tym tygodniu w Warszawie, jeden z dyskutujących zauważył, że niebawem luksusem będzie niebycie w internecie (już dziś profil na Facebooku staje się elementem analizy kandydata do pracy, czy nawet zdolności kredytowej), na który będą sobie mogli pozwolić tylko nieliczni. Być może wielu polskich seniorów już dziś chce doświadczać tego luksusu. Czy trzeba ich na siłę tego pozbawiać?
Będą tacy, którzy powiedzą, że trzeba i wskażą na analizę PwC, która obliczyła kiedyś, że pełna integracja cyfrowa pokolenia 50+ oznaczałaby dodatkowe 24 mld zł rocznie dla budżetu państwa i gospodarstw domowych. Tylko po co wtedy te argumenty z poprawą jakości życia, skoro chodzi o PKB i podatki?
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.