Na początku każdego roku w branży elektroniki użytkowej najważniejszym wydarzeniem są targi Consumer Electronic Show w Las Vegas. W tym roku prezentuje się nawet kilka firm z Polski, w tym TelForceOne, producent smartfonów sprzedawanych od marką myPhone. Moją uwagę zwróciło jednak wystąpienie Briana Krzanicha, prezesa Intela. Nie w kontekście technologii wearable, o której sporo mówił szef największego na świecie producenta procesorów, ale inicjatywie „Różnorodność w technologii”.
Okazuje się bowiem, że jednym z największy problemów giganta z branży IT – podobnie zresztą jak i innych firm technologicznych – jest to, że zatrudnia zbyt mało kobiet, Latynosów i Afroamerykanów. To oczywiście nie może się podobać różnym organizacjom społecznym, które walczą o lepszy i sprawiedliwszy świat. A faktem jest, że w firmach teleinformatycznych w USA przeważająca część pracowników stanowią biali i azjatyccy mężczyźni, co z pewnością dalekie jest od standardów politycznej poprawności.
Prezes Intela ogłosił więc, że jego firma wyłoży 300 mln dolarów na to, by do 2020 r. zmniejszyć dysproporcje w liczbie zatrudnionych mężczyzn i kobiet oraz przyjmować do pracy więcej przedstawicieli mniejszości, które obecnie są niedostatecznie reprezentowane.
– Bez posiadania załogi odzwierciedlającej prawdziwe społeczeństwo, nie korzystamy z okazji lepszego zrozumienia naszych własnych klientów – mówił szef Intela.
To ostatnie zdanie brzmi ładnie, podobnie jak wiele haseł znanych z epoki realnego socjalizmu, gdzie też np. przy przyjmowaniu na studia był dodatkowe punkty za pochodzenie, by wyrównać szanse i lepiej odzwierciedlić proporcje społeczne w grupie osób z wyższym wykształceniem. Może, pamiętając tamte czasy, dziś w Polsce nikt nie piętnuje jeszcze firm teleinformatycznych za to, że zatrudniają zbyt mało kobiet, bo problemów z Afroamerykanami, czy Latynosami na razie u nas nie ma. Mamy wprawdzie sympatyczne akcje typu „Dziewczyny na politechniki”, ale służą one raczej promowaniu niektórych firm i instytucji. W Polsce i wielu innych krajach europejskich problemem jest raczej, że w ogóle zbyt mało jest chętnych od podejmowania trudnych studiów politechnicznych. W efekcie później firmom teleinformatycznym niełatwo jest znaleźć odpowiednio przygotowanych absolwentów. Niezależnie kobiet, czy mężczyzn.
Ciekawe zresztą, że amerykańskie organizacje walczące o sprawiedliwszy świat jakoś nie zauważają, że w NBA (amerykańska liga koszykówki zawodowej) przeważają rośli czarnoskórzy mężczyźni. Nawet nasz rodzynek w tym gronie Marcin Gortat stwierdził niedawno, że ma duszę Afroamerykanina, co mu ułatwia odnosić sukcesy. To też nie jest chyba do końca sprawiedliwe? Bo predyspozycje fizyczne predyspozycjami, ale może by warto zmienić reguły gry? Np. obniżyć wysokość, na której wiszą kosze. W ten sposób szansę na sukces w tym sporcie będzie miało więcej osób. A może Intel wyłoży kilkaset milionów dolarów, by ten stan rzeczy w NBA do 2020 r. zmienić?