W ośmiu krajach Europy ponad połowa aktualnie zainstalowanego sprzętu w sieciach 5G pochodzi od chińskich dostawców, głównie Huawei – informuje tygodnik „Politico” powołując się na wydany w ubiegłym tygodniu raport duńskiej firmy konsultingowej Strand Consult.
Nowy raport analizuje udział Huawei w europejskim rynku 5G. Jego autorzy szacują, że w niemieckich sieciach piątej generacji udział pochodzącej od chińskich dostawców technologii sięga 59 proc. - Huawei ma większy udział w rynku w Berlinie niż w Pekinie, gdzie dzieli rynek z ZTE i innymi dostawcami – twierdzi duńska firma konsultingowa.
Na innych kluczowych rynkach, takich jak Włochy i Holandia, przekracza 50 proc. W Wielkiej Brytanii wynosi 41 proc., w Polsce i Hiszpanii – 38 proc., zaś we Francji 17 proc. Według Strand, w sieciach 5G w dziewięciu krajach Unii, a także w Norwegii i na Wyspach Owczych nie ma w ogóle chińskiego sprzętu.
Strand Consult wylicza, że 41 proc. użytkowników 5G w Europie ma dostęp do usług w sieciach wykorzystujących chiński sprzęt. Zwraca też uwagę, że z chiński sprzętu w swych sieciach zastąpili rozwiązaniami innych dostawców tacy operatorzy, jak Telenor i Telia w Norwegii, TDC w Danii, 3 w Danii i Szwecji, T-Mobile w Holandii i belgijski Proximus. - Żaden z tych operatorów nie zgłasza wzrostu kosztów budowy sieci ani opóźnień we wdrażaniu 5G – twierdzi firma doradcza.
- Bycie zależnym od chińskich sieci telekomunikacyjnych jest bardziej niebezpieczne niż uzależnienie od rosyjskiego gazu. Infrastruktura cyfrowa jest fundamentem społeczeństwa – powiedział John Strand, założyciel firmy konsultingowej cytowany przez „Politico”.