Szykuje się znów pikieta podwykonawców warmińsko-mazurskiej regionalnej sieci szerokopasmowej (RSS) przed Urzędem Marszałkowskim w Olsztynie. Odbywać się ona będzie w dniu 24 kwietnia 2018 r. od godziny 10:00.
– Od blisko trzech lat trwa dramat setek ludzi: właścicieli oraz pracowników polskich firm, którzy wykonali pracę przy budowie warmińsko-mazurskiej sieci szerokopasmowej i nie dostali za nią końcowego wynagrodzenia. Spółki Łączpol, Elbląskie Przedsiębiorstwo Robót Telekomunikacyjnych (EPRT) oraz ich podwykonawcy nie otrzymały w sumie ponad 13 mln zł – podkreślają organizatorzy pikiety.
Przypominają też skąd się wziął problem. W kwietniu 2013 r. pomiędzy Zarządem województwa warmińsko-mazurskiego a Otwartymi Regionalnymi Sieciami Szerokopasmowymi (ORSS) zawarta została umowa o partnerstwie publiczno-prywatnym, obejmująca: realizację, utrzymanie i zarządzanie siecią szerokopasmową w regionie. Całkowita wartość projektu wyniosła ponad 327 mln złotych.
Do budowy sieci Spółka ORSS zaangażowała kolejnych podwykonawców i tak ORSS zawarł umowę z Hawe S.A. Ta spółka zaś podpisała umowę z Hawe Budownictwo i dopiero to ona podpisała umowy podwykonawcze na realizację prac m.in. ze spółką Łączpol oraz spółką EPRT. Te z kolei współpracowały z dalszymi podwykonawcami.
Prace trwały ponad dwa lata. Budowę z sukcesem zakończono we wrześniu 2015 r., a protokół końcowy pomiędzy Zarządem Województwa i ORSS podpisano trzy miesiące później. W ramach projektu na Warmii i Mazurach powstały 2292 kilometry sieci światłowodowej, 216 węzłów dystrybucyjnych, 10 węzłów szkieletowych, dwa punkty styku do sieci światłowodowej wyższego rzędu oraz dwa centra zarządzania siecią.
– Z tytułu odbiorów częściowych i końcowych, w zakresie ujętym w umowach dalszego podwykonawstwa budowy sieci szerokopasmowej, Spółkom Łączpol oraz EPRT należała się wypłata wynagrodzenia w wysokości ponad 13 milionów złotych (spółce Łączpol 6 740 469,36 zł brutto, spółce EPRT 6 386 857,12 zł brutto). Co jednak nie nastąpiło do dziś – podkreślają pokorzywdzeni podwykonawcy.
Przypominają, że zarząd województwa warmińsko-mazurskiego, który odebrał prace, nie zdecydował się na przekazanie ostatniej raty wynagrodzenia głównemu wykonawcy spółce ORSS. Ponad 54 mln zł trafiło do depozytu bankowego. W tym czasie trwał już spór między podwykonawcami (TP Teltech i Alcatel-Lucent) a Spółką ORSS.
– Złożenie przedmiotu świadczenia do depozytu sądowego zabezpiecza i chroni interes publiczny, umożliwia wypłatę środków również na rzecz podwykonawców ORSS, a w konsekwencji także rozliczenie dalszych podwykonawców, czyli płatności na rzecz faktycznych wykonawców prac – tłumaczył wówczas Maciej Bułkowski, dyrektor departamentu społeczeństwa informacyjnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa warmińsko-mazurskiego.
Kilka miesięcy temu depozyt został przez sąd odblokowany. Na rzecz Alcatela-Lucenta została wypłacona kwota ponad 16,5 mln zł, a na rzecz drugiego podwykonawcy – TP Teltech – blisko 22,9 mln zł. Pieniędzy nie podjęły Otwarte Regionalne Sieci Szerokopasmowe (ORSS). Jak informował Urząd Marszałkowski, decyzja ta podjęta została przez zarząd ORSS pomimo licznych wezwań kierowanych przez województwo do rozmów ugodowych. ORSS obstawała jednak przy tym, że cała kwota powinna być wpłacona na konto escrow spółki, by potem – jako główny partner województwa w projekcie WMSS – mógł się rozliczyć z Alcatelem-Lucentem i TP Teltech. W dodatku ORSS utrzymuje, że należna suma jest wyższa o 10 mln zł niż złożony depozyt.
W efekcie, co podkreślają organizatorzy pikiety, polscy lokalni podwykonawcy mimo poniesienia całego ciężaru przedsięwzięcia wciąż czekają na zapłatę, ponieważ ORSS i Hawe ciągle pozostają w konflikcie z Urzędem Marszałkowskim.
– Do dziś nie znaleziono rozwiązania, które umożliwiłoby wypłatę wynagrodzenia za wykonaną pracę. ORSS uważa, że w wyniku decyzji Zarządu Województwa utrudniono spółce sprawną realizację fazy operacyjnej zawartej umowy oraz uniemożliwiono rozliczenie się z podwykonawcami dalszego rzędu, którzy ponosili ciężary związane z budową sieci. Zarówno Łączpol, jak i EPRT, współpracowały z własnymi podwykonawcami. Powierzone zadania wykonano bez zarzutu, ponosząc przy tym od początku kontraktu ogromne koszty m.in. realizacji fazy projektowej, następnie zakupu wszystkich niezbędnych materiałów i co najważniejsze utrzymania potencjału siły roboczej zapewniającego zakończenie wszystkich prac w wymaganym terminie. Prace wykonano, wynagrodzenia do chwili obecnej nie wypłacono – podkreślają pokrzywdzeni podwykonawcy
Zauważają przy tym, że podjęli szereg działań, których efektem miało być uregulowanie należnego im wynagrodzenia. Zdeterminowani pracownicy poszkodowanych firm kilkakrotnie gromadzili się przed siedzibą Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Byli tam również przedsiębiorcy, którzy z dnia na dzień znaleźli się na skraju bankructwa. Wszyscy zamierzali przedstawić swoje racje Marszałkowi, jednak za każdym razem zderzali się ze ścianą. Gustaw Marek Brzezin (marszałek) nie spotkał się z pikietującymi.
– Ludzie, którzy mają jedno marzenie: otrzymać pieniądze za wykonaną pracę, nie zostali nawet wysłuchani. Jak inaczej nazwać takie zachowanie, jeśli nie arogancją? – pyta Paweł Tkaczyk, jeden z poszkodowanych przedsiębiorców.
Przypominają te wypowiedź Sylwii Jaskulskej, członka zarządu województwa, która w rozmowie z Gazetą Olsztyńską (maj 2016) ich zdaniem była co najmniej niefortunna. – Ci, którzy pikietują, to w głównej mierze podwykonawcy niezgłoszeni, nieznani Zarządowi Województwa w procesie inwestycyjnym. Powinni pikietować przed własnymi zleceniodawcami z grupy Hawe i dalszymi – mówiła wówczas Jaskulska.
Przypominają też, że mniej więcej w tym samym czasie, w pierwszej połowie 2016 r., przedstawiono projekt ugody, do której zastrzeżenia zgłaszał ORSS. Spółka nie chciała zaakceptować spółek Łączpol i EPRT jako stron porozumienia, mimo iż firmy te były zgłoszone zgodnie z kodeksem cywilnym jako oficjalni podwykonawcy. Obaj podwykonawcy – w przeciwieństwie do koncernów zagranicznych – nie uczestniczyli w postępowaniu depozytowym z powodu niedopatrzenia prawników zatrudnionych przez Urząd Marszałkowski.
W marcu 2016 r. wystosowano pierwszą petycję firm podwykonawczych do Zarządu Województwa warmińsko-mazurskiego. Miesiąc później – z powodu braku odpowiedzi – kolejną, w której ponownie wezwano do pisemnego odniesienia się do przedstawionej urzędowi propozycji porozumienia, podjęcia realnych działań zmierzających do rozwiązania problemu oraz wyznaczenia konkretnego terminu porozumienia w sprawie wypłaty należnego wynagrodzenia.
– Pan Gustaw Marek Brzezin nie zrobił nic. Pracownicy departamentu społeczeństwa informacyjnego zapewniali o możliwości zapłaty należnego wynagrodzenia, jednak sprawy nie posunęły się nawet o krok – relacjonuje Józef Pomiećko dyrektor spółki EPRT. – Brakuje dobrej woli marszałka i Zarządu Urzędu Marszałkowskiego, a przede wszystkim dobrej woli prawników, którzy mogliby naprawić swój błąd – dodaje.
Podywykonawcy wskazują też, że w grudniu 2016 r. spółka ORSS otrzymała oświadczenie od zarządu Województwa warmińsko-mazurskiego o wypowiedzeniu ze skutkiem natychmiastowym umowy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Spółka uznała, że wypowiedzenie jest nieskuteczne. Województwo zaś wylicza błędy spółki.
W oświadczeniu z marca br. spółka ORSS ogłosiła: „W oparciu o zgromadzony materiał dowodowy możemy stwierdzić, iż przyczyną problemów sieci warmińsko–mazurskiej były wyłącznie decyzje zarządu Województwa warmińsko–mazurskiego”. Ich zdniem to wskazuje, że publiczna wymiana zdań trwa w najlepsze, a końca sporu nie widać. W sprawie toczy się postępowanie przed sądem cywilnym. Tymczasem spółki Łączpol i EPRT oraz ich podwykonawcy, którzy to wspólnie ponieśli największy ciężar finansowy kontraktu, wciąż nie widzą swojego należnego wynagrodzenia.
– Dlaczego cierpimy przez fakt, że dwie strony nie mogą się dogadać? Zrobiliśmy swoje i chcielibyśmy otrzymać zapłatę. Spory nas nie interesują, mimowolnie staliśmy się ich ofiarami – mówi Adam Dakus, prezes spółki Łączpol.
Dodaje, że brak zapłaty za wykonaną pracę spowodował ogromny zator płatniczy we wszystkich firmach, które brały udział w realizacji projektu. Pojawiły się zaległości w płatnościach na rzecz Urzędów Skarbowych i ZUS, wynagrodzeń w stosunku do swoich pracowników oraz zobowiązań w stosunku do dalszych podwykonawców. Kolejną konsekwencją była blokada kont, zajęcia komornicze i w dalszej konsekwencji brak możliwości kontynuowania działalności.
Podwykonawcy obawiają się, że następstwem braku porozumienia Urzędu Marszałkowskiego z ORSS i Hawe może być ogłoszenie upadłości przez kilkadziesiąt lokalnych firm z terenu województwa warmińsko-mazurskiego. Jest to równoznaczne z utratą pracy przez kilkuset mieszkańców regionu. – Przeciągający się brak podejmowania konkretnych działań ze strony pracowników i władz Urzędu Marszałkowskiego oznacza więc tragedię wielu rodzin – dodają.
– Wszystkie podejmowane przez nas działania na rzecz osiągnięcia kompromisu kończyły się fiaskiem. Brak dobrej woli jest ewidentny - mówi Józef Pomiećko. - Nie wiemy, czy porozumienie z obecnymi władzami województwa warmińsko-mazurskiego jest w ogóle możliwe, ale nie spoczniemy w staraniach. Ponieważ w przeciwieństwie do władz województwa, leży nam na sercu los setek pracowników oraz ich najbliższych – podsumowuje Józef Pomiećko.