Niedawno zdarzyło mi się nocować w przytulnym gospodarstwie agroturystycznym kilka kilometrów od Janowa Podlaskiego. Z internetu można tam było korzystać bez problemu, choć był dostarczany przez sieć komórkową. Właściciele gospodarstwa, młode małżeństwo z dwuletnimi bliźniakami, zadbali o to by w ich obiekcie działała sieć Wi-Fi dla gości, ale przyznali się, że bardzo chcieliby mieć łącze światłowodowe. Bo zdarzają się u nich jakieś konferencje. Czasami wielu gości chce równocześnie korzystać z internetu i wtedy jest kłopot. Postrzegają to jako potencjalną przeszkodę w rozwoju ich agroturystycznego biznesu.
Nie jest to jednak miejscowość, w której jakiś operator chciałby budować FTTH z własnej kieszeni. Sytuację może odmienić dopiero dofinansowanie unijne. Tym bardziej, że niedaleko przebiega nowa sieć regionalna wybudowana w ramach projektu Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej. Właściciele gospodarstwa agroturystycznego czekają na firmę, która sięgnie po dotacje i wybuduje światłowód do ich domu.
Polkomtel jednak takiej możliwości chciałby ich pozbawić, przekonując, że nie warto marnować publicznych pieniędzy, bo przecież całkiem przyzwoity internet mobilny już mają. Po zakończeniu aukcji na częstotliwości LTE będzie zaś jeszcze lepiej. W dodatku technologia LTE-Advance daje duże możliwości, a – co ważne – radiowe sieci buduje się szybciej i taniej, niż kładzie światłowody.
Taki wydźwięk ma opublikowany wczoraj komunikat operatora „Polkomtel inwestuje w infrastrukturę szerokopasmowego Internetu na Mazowszu”, w którym przekonuje, że nie trzeba w ramach tego projektu budować sieci w technologii FTTB w kilkunastu miejscowościach, bo przecież jest tam zasięg LTE, w który Polkomtel zainwestował. Oczywiście, w tym przypadku mowa o Mazowszu, a nie województwie lubelskim, ale podobnej podstawie można zakwestionować każdy projekt światłowodowy, w każdym miejscu w Polsce, który dostanie dofinansowanie z POPC.
Polkomtel (którego reakcja jest mocno spóźniona, bo konsultacje projektu IDM odbywały się kilka lat temu) przekonuje, że internet mobilny jest równoprawny w stosunku do internetu kablowego i może zapewnić mieszkańcom mniejszych miejscowości usługę o parametrach spełniających wymogi nowoczesnej sieci. Pytanie, dlaczego w takim razie np. Wielka Brytania tak mocno walczy, aby internet stacjonarny docierał do wiejskich miejscowości, od kilku lat prowadząc program Broadband Delivery UK? Celem jest, aby do końca 2017 r. w zasięgu stacjonarnego internetu o przepływności powyżej 24 Mbit/s, było co najmniej 95 proc. gospodarstw domowych. Potem ten wskaźnik ma wzrosnąć jeszcze do 99 proc.
Polkomtel może odpowiedzieć: "bogatemu wszystko wolno; a my mamy tylko nieco ponad 4 mld zł na zapewnienie wszystkim mieszkańcom Polski dostępu do szerokopasmowego internetu, więc trzeba myśleć jak je racjonalnie wykorzystać."
Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego, niedawno wspominała, że gdy w 2011 r. rozpoczęte wreszcie przymiarki do unijnej notyfikacji projektów budowy sieci regionalnej w Polsce Wschodniej, mówiono o przepływnościach 3-6 Mb/s. Dziś takie prędkości mało komu imponują, nawet w Polsce Wschodniej. Całkiem prawdopodobne, że podobnie będzie za cztery lata z 30 Mb/s. Brytyjczycy wydają się być tego świadomi i nie chcą dopuścić, by wiejskie miejscowości przez brak światłowodu w niedalekiej przyszłości zostaly zdegradowane do kategorii B. Polkomtel zaś zapewne potrafiłby znaleźć argumenty, dlaczego agroturystyka z LTE jest lepsza, niż agroturystyka ze światłowodem.