Play nadal mocno wierzy w strategię operatora koncentrującego się na rynku mobilnym. Zarząd spółki jest przekonany, że w segmencie internetu jest w stanie stawić czoła także operatorom stacjonarnym, pod warunkiem, że będzie miał najefektywniejszą kosztowo sieć i będzie zdolny oferować transfer 1 GB najtaniej na rynku. Dlatego tak ważne dla niego staje się obecnie przyspieszenie inwestycji w rozwój infrastruktury – przekonał do tego Radę Nadzorczą, która zgodziła się z tego względu na uszczuplenie funduszu dywidendowego przez najbliższe trzy lata.
Na koniec pierwszego półrocza tego roku P4, operator sieci Play obsługiwał ponad 15 mln kart SIM, tj. o ponad 0,5 mln więcej niż rok wcześniej i pozostaje liderem na polskim rynku komórkowym.
Jean Marc Harion, nowy prezes Playa nie ukrywa, że choć operator jest liderem mobilnego segmentu, to jednak nie jest największym telekomem w Polsce i jednym z pierwszych pytań, na które musiał sobie z zarządem odpowiedzieć było, czy w Polsce trzeba być koniecznie operatorem konwergentym, by być konkurencyjnym na rynku i mieć szanse na dalszy rozwój? Odpowiedź była negatywna, m.in. dlatego, że w Polsce są bardzo niskie ceny usług telekomunikacyjnych i w przypadku oferty usług wiązanych trudno zaoferować klientom istotne korzyści finansowe.
– Polski rynek internetowy jest bardzo specyficzny. W wielkich miastach na dużych osiedlach wielorodzinnych o klienta walczy czterech-pięciu operatorów, a w małych miasteczkach i wsiach klient ma często tylko internet mobilny. Naszym celem jest zdobycie połowy rynku internetowego na przedmieściach, małych miastach i wsiach. Będziemy w stanie to osiągnąć, jeśli będziemy oferować klientom najtańsze gigabajty. Chcemy mieć najatrakcyjniejszą ofertę dla rodzin i firm z sektora MSP – mówi Jean Marc Harion.
Play już dziś podkreśla, że jest piątym internetowym dostawcą (ISP) w Polsce, który obsługuje 1,1 mln klientów.
Pytany o ewentualne akwizycje prezes Play stwierdził, że nie widzi specjalnych korzyści i synergii z tytułu przejęcia innego operatora. Zastrzegł jednak, że Play jest elastyczny i pragmatyczny i nie wyklucza np. współpracy przy współdzieleniu infrastruktury czy np. korzystania z infrastruktury światłowodowej innego operatora w dużych miastach na zasadach hurtowych i świadczenia usług detalicznych.
Odnośnie zaś półrocznych wyników zarząd Playa podkreśla, że skutecznie pozyskuje klientów kontraktowych, których liczba obecnie przekracza 9,7 mln, co oznacza, że stanowią oni 64,6 proc. bazy klienckiej spółki. Szczególnie dobrze mają sprzedawać się oferty adresowane do rodzin oraz par, co według Play mocno przyczyniło się do wzrostu liczby klientów kontraktowych, których liczba wzrosła w II kwartale 2018 r. o 121 tys. Co prawda, gdyby porównać to z II kwartałem 2017 r. liczba te nie wyglądałaby wcale imponująco, bo było to o 53,5 proc. mniej niż w I półroczu 2017 r. Play tłumaczy to jednak tym, że rok temu wyniki były zniekształcone przez wprowadzenie obowiązku rejestracji numerów komórkowych pre-paid i wielu klientów przechodziło na abonament. Ta operacja jednak zakończyła się 1 lutego 2017 r.
Play podaje też w raporcie liczbę aktywnych klientów, których liczba na koniec czerwca wynosiła 12,467 mln i wzrosła o 81 tys. w stosunku od marca 2018 r. Na koniec czerwca Play miał 8,84 mln aktywnych klientów usług abonamentowych (70,9 proc. bazy), tj. o 102,5 tys. więcej niż na koniec marca. Liczba klientów usług przedpłaconych (prepaid) zmniejszyła się o 22 tys. do 3,63 mln.
Operator podkreśla też, że w ostatnim okresie udaje mu się skutecznie utrzymywać relatywnie niski wskaźnik rezygnacji klientów kontraktowych z jego usług i w czerwcu tego rok churn wyniósł 0,8 proc. Rok wcześniej był on jednak minimalnie niższy, bo wynosił 0,7 proc.
Walka o klientów kontraktowych kosztowała jednak operatora spadkiem ARPU w tej grupie do 37,6 zł w porównaniu do 38,4 zł w I półroczu 2017 r. Play nie ukrywa zresztą, że to z jednej strony efekt RLAH, ale i to, że klienci wybierali chętnie oferty rodzinne i duo, na co sam kładł zresztą nacisk marketingowy.
Co jednak ciekawe, Playowi wzrosło ARPU z klientów pre-paid z 17,1 zł w I półroczu 2017 r. do 19,5 zł w I półroczu 2018 r. W sumie spowodowało to, że generalnie ARPU operatora wzrosło przez rok o 1,5 proc. z 31,6 zł do 32,1 zł.
Co istotne dla spółki, sukcesy w zwiększaniu bazy klientów miały pozytywny wpływ na przychody z usług, które w I półroczu tego roku przekroczyły 3,3 mld zł, co oznacza 3,6 proc. wzrost w stosunku do roku wcześniej.
Imponująco wygląda wzrost zysku netto, którym wyniósł 513 proc. rok do roku i sięgnął 353 mln zł w I półroczu 2018 r. Rok temu jednak Play wchodził na giełdę i ponosił m.in. wysokie jednorazowe koszty na wypłaty bonusów dla zarządu i menadżerów oraz program motywacyjny.
Gorzej jednak wygląda skorygowany wynik EBIDTA, który za pierwsze półrocze przekroczył nieco ponad 1 mld zł, co oznacza spadek o 81 proc. w porównaniu do roku wcześniej. Zarząd Play tłumaczy to wzrostem kosztów roamingu krajowego w związku z umową podpisaną ze spółką Orange Polska oraz kosztami roamingu międzynarodowego w EU. Szczególnie mocno urosły koszty roamingu krajowego i współdzielenia sieci, bo przez rok aż o 43,2 proc. do 132,3 mln zł. Play tłumaczy to z jednej strony zwiększeniem liczby klientów, z drugiej, że znacznie intensywniej korzystają oni z transmisji danych. To drugie przy konstrukcji umowy z Orange ma zaś Playowi mocno doskwierać.
Spółka planuje w znacznym stopniu obniżyć koszty roamingu krajowego w przyszłości poprzez intensywną rozbudowę własnej sieci. Równocześnie podjęte zostały działania mające na celu zmniejszenie negatywnego wpływu regulacji RLAH (Roam-Like-At-Home). Play podaje, że bez uwzględniania wpływu tych kosztów przejściowych, skorygowana EBITDA pro forma zwiększyłaby się o 2 proc. rok do roku w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2018 r.