W Polsce szacuje się, że wciąż ok. 2 mln gospodarstw domowych nie ma dostępu do internetu szerokopasmowego, a według danych UKE ponad 1/4 gospodarstw domowych posiadających dostęp do internetu w Polsce ma łącze o przepustowości poniżej 30 Mb/s – przypomina Polski Instytut Ekonomiczny w najnowszym numerze swego tygodnika.
Eksperci zauważają, że choć z punktu widzenia zamożnych społeczeństw europejskich dostęp do sieci może wydawać się oczywistością, 46,4 proc. mieszkańców świata nie korzysta z internetu, a przynajmniej 7 proc. jest w ogóle poza zasięgiem jakiejkolwiek sieci - kablowej lub mobilnej. W krajach rozwijających się, online jest tylko 47 proc. a w krajach najmniej rozwiniętych – 19,1 proc. użytkowników.
A czas pandemii pokazał jak ważny jest dostęp do internetu, bowiem gdy zamknięto szkoły ok. 1,6 mld dzieci musiało uczyć się z domu lub nie uczyło się w ogóle, właśnie ze względu na brak odpowiedniego dostępu do internetu.
PIE zwraca uwagę, że być może takie inicjatywy jak Starlink, czyli internet z kosmosu w ciągu najbliżej dekady istotnie przyczynią się do rozwiązania infrastrukturalnego aspektu wykluczenia cyfrowego.
Przypominają, że celem twórców sieci Starlink jest zapewnienie szerokopasmowego dostępu do internetu na możliwie dużej powierzchni świata. Satelitarny dostęp do internetu nie jest nowym pomysłem, ale od poprzednich rozwiązań różni go kilka istotnych cech. Przede wszystkim satelity umieszczone są znacznie niżej nad ziemią, na niskiej orbicie okołoziemskiej (Low Earth Orbit, LEO), na wysokości ok. 500 km. Większość dotychczasowych systemów wykorzystywała satelity umieszczone na orbicie geostacjonarnej, na wysokości 35 786 km. Oznacza to przede wszystkim znacznie krótszy czas przesyłania sygnału z satelity do odbiornika na Ziemi i z powrotem, a takie mniejsze opóźnienie umożliwia płynne korzystanie z rozmów, transmisji wideo czy innych aplikacji – praktycznie nieodróżnialne od jakości łącza kablowego. Z drugiej strony niższa orbita oznacza znacznie mniejszy obszar „widziany” przez jednego satelitę, dlatego do zapewnienia łączności sieć Starlink musi być tak liczna. Umieszczenie satelitów na LEO umożliwia również zmniejszenie rozmiaru urządzenia, poprawienie parametrów łącza (przepustowość nawet ponad 100 Mb/s), ale skraca jego okres użytkowania i wymaga wprowadzenia systemu komunikacji między satelitami oraz łączności ruchomych satelitów z zamontowanymi na stałe odbiornikami na Ziemi.
Wreszcie, o ile satelity geostacjonarne nie są w stanie zapewnić łączności powyżej ok. 75. stopnia szerokości geograficznej, o tyle konstelacja satelitów na niższych orbitach może zapewnić zasięg na całej Ziemi.
PIE zwraca uwagę, że aby dostarczać internet satelitarny dla niemal całego globu, Starlink wykorzystuje 1635 satelitów. A to prawie 40 proc. wszystkich aktywnych satelitów obecnie krążących wokół Ziemi, a firma SpaceX (właściciel Starlink) ma już obecnie pozwolenie na wystrzelenie 12 tys. obiektów. Zdaniem analityków realizacja tego celu oznaczałaby wystrzelenie przez jedną firmę większej liczby satelitów niż umieszczono na orbicie od początku historii lotów kosmicznych.