Przejście milionów pracowników na świecie na pracę zdalną połączoną z częstym odbywaniem telekonferencji oraz zamknięcie szkół i uczelni, a także pozostawanie dużej liczby osób w domach, powodują wzrost ruchu w internecie i wydłużenie nawet o kilkadziesiąt procent rozmów telefonicznych – to skutki pandemii, na które wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, podkreślając, że Internet to strategiczna infrastruktura w czasach pandemii
Jak zaznaczyli analitycy PIE, operatorzy, również ci działający w Polsce, wskazują na zwiększenie przesyłu danych o 10 - 40 proc., przy znacznym wzroście w godzinach rannych i wczesno-popołudniowych.
Wzrost ruchu sieciowego widoczny jest szczególnie w dwóch kategoriach aplikacji: tele- i wideokonferencjach (300 proc. w USA) oraz grach on-line (400 proc. w USA, o 100 proc. w Polsce) - czytamy w opracowaniu PIE, zamieszonym Tygodniku Gospodarczym tej organizacji. Przy czym instytut powołując się na dane z pierwszego tygodnia kwarantanny.
– Kolejnym ważnym sposobem korzystania w obecnych czasach z sieci jest streaming wideo - tu ruch zwiększył się szczególnie w godzinach rannych i wczesno-popołudniowych, w niektórych przypadkach niemal o 100 proc. – czytamy Tygodniku Gospodarczego PIE.
Analitycy zwrócili uwagę, że większe natężenie ruchu może przekładać się na parametry sieci i odczuwalną jakość. Np. w Chinach, w których znaczne ograniczenia (lockdown) wprowadzono w prowincji Hubei 23 stycznia, średnia prędkość pobierania danych w sieciach stacjonarnych spadła o nieco ponad 10 proc., wzrosło też opóźnienie w przesyle danych - wskazali. - Znacznie większe różnice widać w sieciach mobilnych, w których najsłabsze pomiary wskazywały na prędkości pobierania w okolicach 50 proc. sprzed lockdownu w Hubei i niecałych 70 proc. dla całych Chin" - zaznaczyli.
W Europie, jak przypomnieli, lockdown nastąpił później i pełen jego efekt może jeszcze nie być widoczny.
– Jednak pogorszenie parametrów (niższa prędkość transferu, wyższe opóźnienia) widać w krajach najbardziej dotkniętych kryzysem – we Włoszech, Francji, Hiszpanii, Niemczech czy Austrii – podkreśla PIE.
Największe obciążenie sieci w Europie występuje w Szwecji, Irlandii, Hiszpanii i Francji, jednak obniżenie prędkości jest poniżej 10 proc. – wskazali analitycy PIE, cytując badania australijskiej firmy KASPR. Zastrzegli, że są to dane z 13 marca, a więc sprzed wprowadzenia ograniczeń w większości badanych krajów. W Polsce raportowany spadek prędkości wyniósł niecały 1 proc. – dane były jednak zbierane na w dniu, w którym szkoły jeszcze (częściowo) funkcjonowały.
Według PIE operatorzy zwracają też uwagę na znacznie większy przyrost długości rozmów telefonicznych. Np. w UPC rozmowy w pierwszym okresie kwarantanny były dłuższe średnio o 69 proc., a w Orange łączna długość rozmów wzrosła o 50 proc.