Biznesmen Marek Falenta do niedawna główny udziałowiec Hawe, oraz szefowie IDMSA, wpompowali w poznański projekt obrotu nieruchomościami 100 mln zł. Zostało z tego niecałe 200 zł – pisze Puls Biznesu.
Za kilka miesięcy może dojść do jednej z najciekawszych i największych transakcji na rodzimym rynku nieruchomości – pod młotek trafi ponad 20 ha gruntów, położonych tuż przy dworcu kolejowym w centrum Poznania, o wartości kilkuset milionów złotych. Na sprzedaż wystawi je Wojciech Szidlewski, syndyk upadłej w listopadzie 2015 r. spółki ZNTK Nieruchomości.
Electus i Marek Falenta pożyczyli Sigmie i PZNTK ponad 60 mln zł, a następnie zamienili pożyczki na udziały w ZNTK Nieruchomości, spółce, do której PZNTK wniosły cenną nieruchomość. Falenta otrzymał 22 proc., a Electus 12 proc. Co stało się z wpompowanymi przez niegdysiejsze giełdowe tuzy w spółkę ponad 100 mln zł? Do dziś nie wiadomo. Pewne jest, że gdy w listopadzie 2015 r. sąd ogłosił upadłość ZNTK Nieruchomości, to syndyk w kasie firmy znalazł… 198 zł i 45 gr. Firma nie miała nawet zdolnego do reprezentacji zarządu, bo jeden z jego członków – Krzysztof R. (inny oskarżony w aferze podsłuchowej, szwagier Marka Falenty) – złożył rezygnację, a drugi – Jarosław Dudziak (szwagier Zbigniewa Majcherka) – nie mógł sam jej reprezentować.
Więcej w: Bankructwo zamiast złotych gór (dostęp płatny)