Rząd Raula Castro na Kubie pozwolił na pierwszy publiczny punkt z bezprzewodowym internetem - donosi Puls Biznesu.
Państwowa agencja telekomunikacyjna Etecsa przychylnie potraktowała wniosek artysty o pseudonimie Kcho, który wpadł na pomysł podłączenia do sieci swojego centrum kulturalnego w Hawanie.
Tym samym karaibskie państwo rządzone przez Raula Castro, młodszego brata Fidela, wykonało wielki krok w stronę przyszłości, pozwalając na działanie publicznego Wi-Fi. Kcho jest blisko związany z rządem kubańskim, ale mimo to za dostęp do sieci będzie musiał płacić równowartość 900 USD miesięcznie, choć nie pobiera opłat od odwiedzających jego centrum.
Na Kubie tylko 5-25 proc. mieszkańców ma jakiekolwiek połączenie z Internetem. Godzina dostępu w kafejce może kosztować nawet 4,5 USD, czyli prawie tyle, ile wynosi tygodniowa pensja przeciętnego Kubańczyka. Internet jest na Kubie dobrem luksusowym, w dodatku ściśle kontrolowanym przez władze.
Więcej w: Kuba dała się namówić na Wi-Fi (dostęp płatny)
PB: Pierwszy hotspot na Kubie
19 marca 2015, 07:14