Odwrócony VAT na komórki już dał budżetowi 280 mln zł oszczędności. Półroczny poślizg legislacyjny kosztował jednak ponad 700 mln zł - pisze Puls Biznesu.
Handel komórkami, tabletami, notebookami, laptopami i konsolami do gier od 1 lipca 2015 r. został objęty tzw. odwróconym VAT, czyli rozwiązaniem, w którym podatek płaci jedynie finalny odbiorca.
Gazeta zauważa, że od 2012 r. większość telefonów komórkowych trafiała do Polski nielegalnie, nie będąc zgłaszana do oficjalnych statystyk. Trudniący się tym tzw. znikający podatnicy nie deklarowali i nie odprowadzali VAT do budżetu, a po krótkim czasie kończyli działalność. Potem towar, wraz z naliczonym VAT, przechodził przez łańcuch pośredników (tzw. buforów) i trafiał do konsumenta lub, najczęściej, do dużych i największych dystrybutorów IT. Ci wysyłali do innego kraju UE w ramach wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów lub eksportowali poza UE. I z tego tytułu uzyskiwali zwrot VAT. W rezultacie budżet nie otrzymywał podatku na wstępnym etapie łańcucha, a wypłacał go w końcowej fazie obrotu.
Dowodem na to, że oszuści podatkowi upodobali sobie handel komórkami był fakt, że choć nie produkujemy telefonów, to od 2012 r. na papierze jesteśmy ich wielkim eksporterem. W rekordowym roku (2014 r.) wysłaliśmy za granicę telefony za ponad 10 mld zł, w rekordowym miesiącu (marzec 2014 r.) za prawie 1,1 mld zł!
Odwrócony VAT jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawił, że przestaliśmy być telefonicznym gigantem. W lipcu i sierpniu 2014 r. polskie firmy wyeksportowały komórki warte 1,745 mld zł, w tych samych miesiącach 2015 r. było to o prawie 90 proc. (czyli ponad 1,5 mld zł!) mniej, bo niecałe 230 mln zł.
Więcej w: Oszust ze smartfonem? Trafiony, zatopiony (dostęp płatny)