Telekomunikacyjno-medialna grupa MNI wytacza działa przeciw chińskiemu funduszowi CEE. Wzywa do ugody — chce 69,2 mln zł z odsetkami - opisuje sprawę Puls Biznesu.
W sporze chodzi o pieniądze — i o transakcję, do której nie doszło. O tym, że „fundusz o aktywach o łącznej wartości ponad 400 mln USD” chce za 100 mln zł przejąć jego aktywa telekomunikacyjne, MNI po raz pierwszy informowało 17 marca 2014 r. Miesiąc później strony podpisały term-sheet, czyli dokument ustalający warunki i zasady procesu sprzedaży. W opublikowanym dwa miesiącetemu raporcie rocznym MNI nie ukrywało już, że spółka negocjowała właśnie z CEE — i że z rezultatów nie jest zadowolona. „Do ewidentnych porażek należy uznać brak zamknięcia transakcji z funduszem CEE na kwotę ponad 100 mln zł, co naraziło grupę MNI na zarzut braku wiarygodności.
Sprawa ta z punktu widzenia spółki nie jest zamknięta i będzie jeszcze miała sądowy ciąg dalszy” — głosi raport roczny MNI.
Strategią MNI jest sprzedaż wszystkich aktywów telekomunikacyjnych, spłata kredytów bankowych i innych zobowiązań. Spółka deklaruje, że prowadzi rozmowy z wieloma podmiotami na temat sprzedaży elementów sieci pozostałych po Hyperionie — około 40 lokalizacji. Według zarządu na pewno część tych działań zakończy się w tym roku.
Więcej: MNI chce pieniędzy od Chińczyków (dostęp płatny)
PB: MNI chce odszkodowania za niezrealizowaną transkakcję
3 lipca 2015, 07:44