Polskie firmy już wiedzą, że m-płatności przyciągają klientów. Na razie jednak gubią się wśród mnogości rozwiązań - pisze Puls Biznesu.
Za cztery lata prawie połowa globalnego handlu internetowego będzie realizowana poprzez urządzenia mobilne — prognozuje bank inwestycyjny Goldman Sachs. Już w tym roku ponad pół miliarda klientów na całym świecie dokona zakupu przez komórkę lub tablet. Jednak prawdziwa rewolucja nastąpi dopiero wtedy, gdy płatność z wykorzystaniem smartfonu czy tabletu będzie tak samo prosta jak dokonanie zamówienia. Wygrają firmy, które jako pierwsze udostępnią m-płatności klientom.
Jednak w Polsce wciąż niewielki odsetek e-sklepów zdecydował się jednak na wprowadzenie płatności mobilnych, choć wiele z nich widzi taką konieczność. Według wrześniowego raportu firmy Praktycy.com dla mGenerator.pl, m-płatności wdrożyło zaledwie 6,24 proc. badanych e-sklepów. To niewielki wzrost, gdyż w zeszłym roku obsługiwało je 5,88 proc. z nich.
— Powodem może być brak uniwersalnego standardu. Nadzieję daje Polski Standard Płatności — mówi Piotr Krawiec, prezes mGenerator.pl. Polski Standard Płatności tworzą PKO Bank Polski, Alior Bank, ING Bank Śląski, mBank, Bank Millennium oraz Bank Zachodni WBK. Ma ruszyć do końca 2014 r. i będzie otwarty dla wszystkich uczestników rynku finansowego. Powstają też alternatywne rozwiązania.
Mobilne płatności to szerokie pojęcie. Odnosi się m.in. do systemów i aplikacji stosowanych w m-handlu, kiedy zarówno zakup jak i płatność za niego przeprowadzane są za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Płatności mobilne to jednak także systemy, takie jak np. wprowadzone przez Pekao IKO, czyli aplikacja na telefon, pozwalająca korzystać z niego jak z karty płatniczej — nie tylko w internecie. Jedną z odmian są też płatności mobilne realizowane dzięki technologii NCF, pozwalającej wykorzystywać telefon jak kartę zbliżeniową.
Więcej w : Z komórki prosto do koszyka (dostęp płatny)
PB: Którędy do m-płatności?
29 września 2014, 07:35