Sąd przychylił się do wniosku o umorzenie postępowania sanacyjnego w Hawe. Złożył go zarządca, zarząd mocno ten ruch skrytykował – pisze Puls Biznesu.
Teraz spółka ma dwa tygodnie na złożenie zażalenia i na pewno to zrobi. Jeśli sąd nie uwzględni jej zażalenia, otworzy to drogę do ogłoszenia upadłości i do likwidacji majątku spółki. Odrębne postępowanie sanacyjne nadal toczy się w Hawe Telekom.
Przygotowany przez zarząd wstępny plan restrukturyzacyjny Hawe przewidywał, że spółka w ciągu 60 miesięcy spłaci zobowiązania. W złożonym pod koniec stycznia wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego określono je na 57,8 mln zł, ale w kolejnych miesiącach weryfikowano w górę – ostatecznie ustalając kwotę zobowiązań na 207,36 mln zł. Jak zarząd Hawe chciał spłacić te zobowiązania? Wskazał, że źródłami będą „przychody z umów ze spółkami z grupy kapitałowej, wpływy z umów cesji wierzytelności i z umów podnajmu”. Łączne wpływy z tych umów określono na… 0,79 mln zł. Reszta pieniędzy miała pochodzić z emisji akcji z prawem poboru.
Na jaw wyszły też kontrowersyjne umowy sprzedaży wierzytelności pośrednio zależnej spółki – Hawe Telekom. Chodzi o podpisane w grudniu ubiegłego roku i lutym tego roku umowy, na których mocy Hawe sprzedało wierzytelności warte prawie 35 mln zł za 10 proc. wartości nominalnej. Kupującymi były gibraltarska spółka Restata Investment, a także RS Development oraz Centrum Windykacji i Egzekucji Kredytowej. Wszystkie trzy to spółki powiązane z Adamem Kawczyńskim, znanym m.in. z giełdowego CFI Holding, który miał zaangażować się w podnoszenie Hawe z kolan. W połowie maja zarządca złożył pozwy o stwierdzenie bezskuteczności tych umów.
Według zarządu ORSS i Hawe Budownictwo potrzebowały pieniędzy na bieżącą działalność, których Hawe nie mogło im zapewnić, dlatego konieczne było wpuszczenie do nich inwestora.
Więcej w: Maleją szanse na uratowanie Hawe (dostęp płatny)