Inteligentne zegarki i opaski fitness nie podbiły serc Polaków. Producenci mają szanse na sukces w wirtualnej rzeczywistości – pisze Puls Biznesu.
Smartwatche, opaski fitness, które rejestrują wysiłek fizyczny, i inne rodzaje inteligentnej galanterii (wearable), to najbardziej gorący towar na globalnym rynku elektroniki użytkowej. W ubiegłym roku segment urósł o ponad 170 proc., a sprzedażowe słupki wyskoczyły do góry, gdy na rynek wkroczył Apple. Potęga marki amerykańskiego giganta w ciągu kilku miesięcy zapewniła mu drugą pozycję na świecie wśród dostawców urządzeń wearable. Apple napędził klientów w USA, Europie i na Dalekim Wschodzie. Analitycy prześcigają się w optymistycznych prognozach wzrostu. Jednym z nielicznych wyjątków jest Polska. Nad Wisłą smartwatche i opaski fitness nadal są postrzegane jako gadżet – równie ciekawy, co... niepotrzebny.
Olbrzymią nadzieją rynku wearable są urządzenie związane z wirtualną rzeczywistością. Chodzi głównie o gogle, ale także kamery 360 stopni, czujniki przestrzeni, czy inteligentne, bezprzewodowe słuchawki. Sprzedawcy liczą, że ubieralna elektronika przestanie być kojarzona tylko z modą na „bycie fit” i dotrze także do innych obszarów życia. W grę wchodzi np. zdalna opieka na osobami starszymi czy dziećmi.
Więcej w: Smartwatche nie trafiły pod strzechy (dostęp płatny)