Drogie częstotliwości po NetNecie nie są dla T-Mobile wymarzonym nabytkiem. Jeśli operator za nie zapłaci, to nie od razu – pisze Puls Biznesu.
T-Mobile nie chciał wczoraj oficjalnie odnosić się do tego, czy nadal zamierza zapłacić ponad 2 mld zł za blok zwolniony przez NetNet. Tymczasem od października sytuacja uległa zmianie. O ile bowiem w aukcji walczono o abstrakcyjne bloki, o tyle teraz, po zakończeniu procedury i rozdysponowaniu częstotliwości przez UKE, bloki są konkretne – a ten, z którego zrezygnowała spółka NetNet, nie leży obok bloku wylicytowanego już przez T-Mobile, tylko sąsiaduje z blokami Playa i Sferii. To ma niebagatelne znaczenie, bo jeśli bloki nie leżą obok siebie, trudniej uruchomić na nich wydajną sieć LTE. Dwa sąsiadujące bloki w „osiemsetce” za około 3 mld zł wylicytował Orange, więc T-Mobile tym bardziej nie uśmiecha się płacić o 1 mld zł więcej za bloki przedzielone pasmem Playa.
W licytacji feralnego bloku trzecie było P4, operator sieci Play, które oferowało zaledwie 357 mln zł. Gdyby T-Mobile nie zdecydował się na zapłacenie za zwolniony przez NetNet blok, z automatu mogłoby to uczynić właśnie P4, zdobywając cenną częstotliwość za cenę kilkakrotnie niższą niż konkurencja. Niezależnie od decyzji T-Mobile i od tego, czy uda mu się wywalczyć zmianę aranżacji bloków, do budżetu z tytułu aukcji w najbliższych dniach wpłynie 7,18 mld zł. Wpłata za blok, który miał przypaść spółce NetNet, będzie możliwa dopiero po ponownym przeprowadzeniu procedury rezerwacyjnej i wydaniu decyzji przez UKE.
Więcej w: Niepewna przyszłość bloku za 2 mld zł (dostęp płatny)