Kurs Playa poszedł ostro w dół po tym, jak główni akcjonariusze postanowili sprzedać walory za ponad 700 mln zł – relacjonuje Puls Biznesu.
Dobry sprzedawca potrafi dwa razy sprzedać to samo. Nieco ponad dwa lata po ofercie publicznej akcji Playa, która była jedną z największych w historii warszawskiej giełdy, a sprzedano papiery za 4,4 mld zł, kontrolujący telekom grecko-islandzki duet znowu wyszedł z ofertą na rynek. W ramach przyspieszonej budowy księgi popytu, ogłoszonej w środę po południu i przeprowadzonej w czwartek, główni akcjonariusze znaleźli chętnych na 9,08 proc. walorów Playa po cenie 30,5 zł. Oznacza to, że zainkasowali 704 mln zł.
Teraz, mimo sprzedaży ponad 9-procentowego pakietu, główni akcjonariusze będą kontrolować wspólnie… 50,1 proc. akcji. Jak to możliwe? Znaczna część sprzedawanych przez islandzko-grecki duet pakietów to akcje, które już raz – w ofercie publicznej – sprzedano innym akcjonariuszom, a potem, gdy kurs na giełdzie mocno spadł, odkupiono. W przypadku islandzkim to według wyliczeń gazety 60 proc. sprzedawanego teraz pakietu, a w przypadku greckim – 34 proc. Na tych transakcjach szczególnie dobrze wyszedł islandzki inwestor. Zgodnie z raportami bieżącymi Kenbourne w kilku etapach, m.in. w grudniu ubiegłego roku oraz na przełomie marca i kwietnia tego roku, skupił z rynku prawie 4,7 mln akcji Playa i wydał na to ponad 90 mln zł. Oznacza to, że kupował po średniej cenie bliskiej 20 zł za walor, na inwestycji zarobił więc ponad 50 proc.
Akcje Playa, mimo czwartkowego spadku, są obecnie o 38 proc. droższe niż na początku roku, choć o 20 proc. tańsze niż w ofercie publicznej.
Więcej w: Play zanurkował przez głównych akcjonariuszy (dostęp płatny)