Dwadzieścia dni na projekt inwestycyjny w branży telekomunikacyjnej? Tak to sobie wyobraża Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości anonsując nowy konkurs na budowę sieci w Polsce Wschodniej. Na przygotowanie nowego projektu nie ma oczywiście najmniejszych szans, a nie wiadomo nawet, czy na pewno da się na czas zaktualizowac projekty przygotowane na poprzedni nabór w ubiegłym roku. Nie udało mi się dowiedzieć, czy jest jakikolwiek uzasadniony powód na przeprowadzenie konkursu w takim trybie. Na razie więc moją irytację najbardziej budzi fakt, że PARP udaje, że wszystko jest w porządku i tak właśnie miało być. Ale to nie jest w porządku! Co gorsza, to ryzykowne.
- To nabór uzupełniający dla już wcześniej przygotowanych wniosków - twierdzi bezwstydnie PARP pytana o powód zaanonsowania konkursu na dwadzieścia dni przed terminem zakończenia naboru. W regulaminie tego działania - przynajmniej tym, który udostępnia PARP - w ogóle nie ma czegoś takiego, jak nabór uzupełniający. Może i dobrze, że agencja nie twierdzi, że to konkurs prawdziwie otwarty, w którym mogą uczestniczyć na równych prawach wszyscy zainteresowani budową sieci dostępowej operatorzy. Bo to już byłaby "bardzo gruba przesada". Tak, mamy tylko "grubą przesadę".
Nawet jeżeli operatorom uda się zweryfikować - choćby pobieżnie - ekonomiczne założenia przygotowanych w ubiegłym roku projektów, poziom cen towarów i usług potrzebnych do realizacji projektów, to czy - halo! - wiadomo dzisiaj dokładnie, które obszary kwalifikują się do dofinansowania? PARP odsyła do zestawień UKE datowanych na marzec ubiegłego roku. W międzyczasie agencja przeprowadziła jeden nabór, wyselekcjonowała 46 projektów i powinna podpisywać umowy o dofinansowanie. Czy to nie wpłynie na mapę "białych plam"? Według operatorów, którzy teoretycznie powinni być zainteresowani "naborem uzupełniającym" nie jest to jasne.
Kto zatem będzie mógł wziąć udział w naborze uzupełniającym? Autorzy 42 wniosków, które przeszły rekomendację formalną w konkursie z 2013 r., którzy swoją pracę już wykonali i dzisiaj zaryzykują, że lista obszarów kwalifikowanych nie zmieniła się tak bardzo w ciągu ostatnich kilku miesięcy od czasu, kiedy pracowali nad wnioskiem? Chyba nikt poza nimi.
No dobra, że budowa regionalnych sieci w Polsce Wschodniej - które teoretycznie powinny agregować ruch z sieci dostępowych - się ślamazarzy nie jest winą PARP. Jak również, że zostało trochę ponad 1,5 roku do ostatecznego rozliczenia projektów finansowych ze środków perspektywy 2007-2013. Tylko, błagam, nie udawajmy, że tak miało być i wszystko jest w porządku. I zastanówmy się, jakie jest ryzyko organizowania konkursu "za pięć 12". Żeby dla krótkiej chwały dla PARP z wysokiej alokacji środków, nie było potem płaczu operatorów, którzy nie zdążą rozliczyć dotacji.
PARP robi sobie jaja
7 marca 2014, 15:11