Okazji do inwestycji w walory firm telekomunikacyjnych trzeba szukać tam, gdzie kroi się sprzedaż infrastruktury lub widać szansę na poprawę rentowności. To dwa źródła wyższej dywidendy – pisze Parkiet.
Telekomy ze względu na kapitałochłonność biznesu, efekt zmian regulacyjnych, konkurencję ze strony firm pokrewnych, oczekiwania cenowe konsumentów, czy w końcu ograniczenia stawiane przez regulatorów nie przynoszą łatwych zysków. Trzy największe pod względem pozycji rynkowej i kapitalizacji rynkowej firmy telekomunikacyjne notowane na warszawskiej giełdzie nie dały zarobić inwestorom, którzy kupili akcje 12 miesięcy temu. Wprawdzie w tym roku do łask wrócił Cyfrowy Polsat (kurs urósł od stycznia o kilkanaście procent) i nie ma nadal decyzji akcjonariuszy Netii w sprawie wysokości dywidendy, ale szukając okazji, warto przyglądać się także operatorom z innych giełd. Według gazety, jeśli trochę się rozejrzeć, można znaleźć przykłady firm telekomunikacyjnych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, które pozwalają nieźle zarobić, np. O2 Czechy i Magyar Telekom. Pierwsza z firm zyskała na wartości ponad 400 proc. Dawny węgierski monopolista dużo mniej, bo nieco ponad 10 proc., ale i tak wyróżniał się na tle konkurentów.
Kwartalne wyniki operatorów notowanych na GPW pokazują, że na razie trudno w ich wypadku mówić o poprawie rentowności. Pierwsze trzy miesiące tego roku przyniosły im spadek marż EBITDA. Trzeba przyznać, że w przypadku Netii, która jako ostatnia podała wyniki, jest on relatywnie niewielki o 0,7 pkt proc. do 28,4 proc.
Więcej w: Telekomunikacyjna regionalna alternatywa dla operatorów z GPW (dostęp płatny)