- Nie będę nawet próbował prognozować zachowań konsumentów w przyszłym roku. Mógłbym być wielkim pesymistą i powiedzieć, że wszyscy wstrzymają wydatki, ale oczywiście pandemia sprawiła, że zapotrzebowanie na nasze usługi było silniejsze niż kiedykolwiek. Nasza funkcja społeczna jest ważniejsza niż kiedykolwiek. No i trzeba pamiętać, że udział telekomunikacji w wydatkach gospodarstw domowych w Polsce jest niższy niż w innych krajach – mówi w rozmowie z dziennikiem Parkiet Julien Ducarroz, prezes Orange Polska.
Podkreśla on, że w połowie br. operator wprowadził klauzule inflacyjne w nowych umowach z klientami w obowiązującym porządku prawnym. Uważa on, że Orange mógł to zrobić i prawo na to pozwala. Na dzień dzisiejszy operator nadal realizuje jednak plan mający na celu budowanie wartości, czyli sprzedaż usług w modelu „więcej za więcej”.
Prezes Orange przyznaje jednak, że w obecnych warunkach pogodzenie średniego przychodu uzyskiwanego przez operatora od użytkownika i inwestycji jest trudne. Temat ten staje się jeszcze trudniejszy z powodu inflacji, napędzającej nasze koszty. Dlatego jego zdaniem przyszły rok upłynie raczej pod znakiem walki o rentowności operatorów. Pewne jest bowiem, że koszty urosną.
– Mówili mi ostatnio, że aukcja 5G ruszy w ciągu dwóch tygodni. Ale muszę brać też pod uwagę scenariusz, w którym nie wydarzy się to w krótkim terminie. 5G jest nam potrzebne do zwiększenia pojemności sieci, aby radzić sobie z rosnącym zapotrzebowaniem. Jeśli nie będzie dostępne w średnim terminie, będziemy musieli wykorzystać do tego 4G, co nie jest optymalne, ponieważ zawsze lepiej jest wybierać najnowsze rozwiązania. W efekcie będziemy musieli wydać na 4G więcej pieniędzy niż zakładaliśmy – mówi Julien Ducarroz.
Pytany, czy Orange będzie domagać się od rządu jakiegoś odszkodowania od rządu za opóźnienia w aukcji 5G, odpowiada, że operator nie bierze tego pod uwagę.
Więcej w: Julien Ducarroz, prezes Orange Polska: Trzeba zakładać ambitne cele dla przychodów