Wydaje się, że Ministerstwo Cyfryzacji tak skutecznie omamiło nawet posłów opozycji „fajnością” Ogólnopolskiej Sieci Szerokopasmowej, że nie zadają oni pytań i nie potrafią zauważyć fatalnej pomyłki wiceministra tego resortu, który mówi o projekcie na posiedzeniu sejmowych komisji. Kompetencje polityków i urzędników mogą się przełożyć na efekt całego przedsięwzięcia.
– Katastrofa. W związku ze smoleńskimi uroczystościami nasza oferta na OSE nie dotarła na czas. Cztery minuty spóźnienia. Jestem wściekły, bo byśmy wygrali – odpowiedział mi jeden z przedsiębiorców telekomunikacyjnych, gdy spytałem, co z jego ofertą w przetargu NASK na świadczenie usługi szerokopasmowej transmisji danych do szkół. Bo nie było jej w opublikowanym zestawieniu.
No cóż, bywa i tak. Nie zawsze da się do końca wszystkiego przewidzieć. Nie jestem jednak pewien, czy do końca wszystko przewidziała sama NASK, np. to, że na przyłączenie szkół w części obejmującej obszary, gdzie są realizowane projekty 1.1 Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, w woj. podlaskim nie zostały złożone żadne oferty. Przedsiębiorcy tłumaczą, że maksymalne ceny proponowane przez NASK nie gwarantowały opłacalności świadczenia usług. W grupach szkół, na które składano oferty były bowiem placówki, których podłączenie czyniło biznes nieopłacalnym. A Podlasie, wiadomo, teren trudny i wiele szkół daleko od szosy. Co więc teraz NASK zrobi z tymi szkołami na Podlasiu? Zaproponuje wyższe ceny czy sam będzie świadczył usługę? Operatorzy, którzy realizują projekty POPC deklarują, że wydzierżawią chętnie budowaną infrastrukturę.
Powody do satysfakcji mają ISP, którzy skrzyknęli się w projekcie MDO (MiŚOT dla OSE), który koordynuje Stowarzyszcie e-Południe. W części przetargu na obszary nie objęte inwestycjami POPC MDO złożył najwięcej ofert. Można wręcz powiedzieć, że w ten sposób ISP uratowali koncepcję składnia ofert na zdefiniowane „paczki” szkół, tylko bowiem wspólna oferta wielu podmiotów (w tym wypadku operatorów ISP) gwarantowała złożenie jakiejkolwiek oferty na niektóre obszary (choć i tak nawet „w kupie” nie złożono ofert na 40 z 66 obszarów spoza POPC). Tezę potwierdza fakt, że Orange, który sieć ma podobno prawie wszędzie w części przetargowej poza POPC, ofertę złożył tylko na 10 obszarów, a Netia na zaledwie dwa obszary.
Aż 13 ofert na obszary spoza POPC złożyła Inea, ale to dominujący gracz w Wielkopolsce i prawie wszędzie ma tam swoją infrastrukturę. Złożenie ofert także przez Promax i Asta-Net oraz najsilniejsza konkurencja o łącza dla szkół w tym województwie potwierdzają, że koncepcja sieci regionalnej w Wielkopolsce się sprawdza. Jej istnienie ułatwia m.in. realizację takich projektów jak OSE.
Ciekawe swoją drogą, jak w Wielkopolsce wypadnie konfrontacja ofert Inei z MDO, bo się zetrą w kilku obszarach. MDO zaproponowało nieznacznie niższą wysokość miesięcznego abonamentu, ale Inea zredukowała do symbolicznej kwoty opłatę instalacyjną. Wygrana ofert MDO z Ineą w Wielkopolsce przyniosłaby satysfakcję operatorom ISP na zasadzie analogii do biblijnego zwycięstwa Dawida nad Goliatem.
Czy pierwszy z serii przetarg na świadczenie usług transmisji danych dla OSE okazał się sukcesem? Raczej nie, bo zostały obszary, na które nikt nie złożył ofert. I to zarówno w części dla obszarów POPC, jak i spoza POPC, jak np. na obszar w powiatach międzyrzeckim i sulęcińskim w woj. lubuskim. Co w tej sytuacji zrobi NASK? Wygląda, że obecnie jest trochę skonsternowana, bo nie wydała (podobnie jak resort cyfryzacji) żadnego oficjalnego komunikatu po otwarciu ofert. Być może muszą się dłużej zastanowić jak przekazać... sukces.
I właśnie o to – co dalej ze szkołami na obszarach, gdzie nikt nie chce podłączać placówek – powinni pytać posłowie połączonych komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, którzy dzień po otwarciu ofert słuchali wiceministra cyfryzacji Karola Okońskiego w Sejmie, kiedy mówił o projekcie OSE. Takie pytania jednak nie padły. Resort, jak się wydaje, zdołał już wcześniej przekonać posłów, że OSE jest super, czego dowodem międzynarodowe wyróżnienie dla projektu (WSIS Prizes 2018), o którym mimochodem w Sejmie wiceminister Okoński oczywiście wspomniał.
Posłowie nie dostrzegli nawet, że w sprawozdaniu wiceminister fatalnie się pomylił, informując, że 14 oferentów złożyło oferty w przetargu na zakup urządzeń umożliwiających dostarczenie usług teleinformatycznych do szkół (otwarcie tych ofert jest 20 kwietnia), a nie na świadczenie usług transmisji danych dla OSE. Parlamentarzyści łyknęli tę informację jak kaczka kit i żaden poseł nie zgłosił pytań. Informację w takim kształcie opublikowała też rządowa agencja informacyjna PAP. Dziennikarz może być usprawiedliwiony, bo podał to, co mówił wiceminister, ale posłowie (zwłaszcza opozycji) powinni być chyba bardziej czujni?
U mnie osobiście pomyłka wiceministra Okońskiego, wywołała wątpliwości, czy resort cyfryzacji rzeczywiście na pewno wie, co robi z projektem OSE, i czy NASK na pewno podoła tak wielkiemu zadaniu? Miliony złotych na OSE na pewno ta instytucja będzie w stanie wydać, ale czy również zarządzać projektem sprawnie, elastycznie, zwinnie?
No cóż, o takie rzeczy w Sejmie nie pytają mylącego fakty wiceministra nawet posłowie opozycji. Można przypuszczać, że resort cyfryzacji skutecznie ich przekonał, że OSE to projekt dopięty na ostatni guzik i sprawnie zarządzany. „Jest super, jest super więc, o co chodzi (...) Ci wszyscy ludzie to wspaniali fachowcy, ufam im i wiem, że wybrałem swoją przyszłość” – śpiewał w latach 90. ubiegłego wieku Muniek Staszczyk z T.Love. Nie wiem, czemu przypomina mi się ta piosenka, gdy słucham o założeniach projektu OSE.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.