Orange: w pięć lat decyzja o migracji do all-IP

Dzięki sieci IP możemy zredukować liczbę central końcowych i strefowych, zastępując je jedną platforma IP, gdzie punkty dostępowe do usługi nie wymagają podłączenia do hierarchicznie zorganizowanych węzłów. Wystarczy redundantnie podłączyć je do szkieletu.

Mamy doświadczenie z podwarszawskiego Józefowa, który w całości znajduje się w zasięgu VDSL. Przeprowadziliśmy tam migrację klientów na platformę IP, choć nie udało się nam przełączyć wszystkich korzystających z usług głosowych na VoIP. Część z nich (około 20 proc.), z sobie tylko znanych powodów nadal woli mieć usługę POTS, którą zapewniamy im specjalnymi kartami abonenckimi NG POTS.

Nadejdzie chwila, kiedy trzeba się będzie zastanowić, czy warto dalej utrzymywać sieć komutowaną. Stanie się to wtedy, kiedy przychody z telefonii analogowej zrównają się z kosztami utrzymania tej usługi.

Dlaczego klienci protestują przed VoIP?

Po części z powodu przyzwyczajeń, a po części z obawy o odcięcie łączności telefonicznej w przypadku na przykład awarii zasilania. Tradycyjne aparaty przewodowe nie potrzebują dodatkowego zasilania „z gniazdka”, ponieważ są zasilane linią telefoniczną z obiektów telekomunikacyjnych, które mają wysoką odporność na awarie i dysponują własnymi źródłami energii. Ma to szczególne znaczenie dla klientów, których linie telefoniczne współpracują z różnego rodzaju systemami alarmowymi. Podatność na awarie zasilania, to pewien mankament technologii VoIP.

To dosyć racjonalny powód „odporności” klientów na tę technologię.

Zgoda, ale nie zapominajmy, że istnieje powszechnie dostępna łączność mobilna. Sieć stacjonarna, zwłaszcza poza miastami, jest bardziej narażona na awarie, niż łączność mobilna. W większości przypadków, nawet przy awarii pojedynczej stacji bazowej, zasięg sieci mobilnej dostępny jest z sąsiednich stacji. Nie przypominam sobie przypadku, by awaria zasilania wyłączyła wszystkie stacje bazowe na jakimś obszarze, całkowicie pozbawiając użytkowników łączności. Sieć mobilna z powodzeniem może zabezpieczać awaryjnie komunikację na potrzeby indywidualne i na potrzeby systemów informatycznych

To jest argument. Czy z punktu widzenia Orange mogłaby być opłacalna szybka i masowa migracja infrastruktury i klientów do modelu all-IP?

Biorąc pod uwagę trendy na rynku, dynamikę przychodów z usług i poziom kosztów utrzymania infrastruktury, nadejdzie chwila, kiedy trzeba się będzie poważnie zastanowić, czy warto dalej utrzymywać sieć komutowaną. Upraszczając, stanie się to, kiedy przychody z telefonii analogowej zrównają się z kosztami utrzymania potrzebnej infrastruktury. Wiemy, kiedy należy się tego spodziewać.

Kiedy?!

W ciągu najbliższych kilku lat. Dla operatora uniwersalnego, takiego jak Orange, przejście na all-IP oznacza również utrzymywanie tymi samymi zasobami infrastrukturalnymi nie tylko telefonii stacjonarnej, ale również telefonii mobilnej, szerokopasmowego dostępu, czy usług telewizyjnych.

Gdyby podjąć próbę szybkiej i masowej migracji, to ile by to kosztowało? Miliardy złotych?

To poważne koszty.

To może inaczej: jak długi byłby zwrot z takiej inwestycji?

To zależy od przyjętego modelu. Czy byłby agresywny, czy ewolucyjny. Agresywny zakłada szybką wymianę całego niezbędnego sprzętu i migrację wszystkich klientów na nową platformę. Dla dużego wojewódzkiego miasta, to oznacza zredukowanie kilkudziesięciu obiektów telekomunikacyjnych, sprzedaż części nieruchomości na rynku, uruchomienie nowych urządzeń i przepięcie na nie klientów. Podejmując taką akcję na masową skalę, zakładając dalszy rozwój usług i bazy klienckiej, na zwrot z inwestycji poczekalibyśmy około 5-10 lat.