Szef czy właściciel niejednego operatora łamie sobie głowę nad strategią cenową, przemyśliwując, czy możliwe jest podwyższenie stawek za usługi, tak by nie nastąpił exodus klientów do konkurencji. Odważnych, którzy zdecydowaliby się na ten krok nie jest zbyt wielu – i raczej małe są szanse, że to się niebawem zmieni.
O tym, że ceny usług telekomunikacyjnych na polskim rynku są niskie mówi się co najmniej od kilku lat. W ostatnim czasie może nawet częściej, bo telekomom we znaki daje się wzrost kosztów wynikających choćby z rosnących płac.
Szef czy właściciel niejednego operatora łamie sobie głowę nad strategią cenową, przemyśliwując, czy możliwe jest podwyższenie stawek za usługi, tak by nie nastąpił exodus klientów do konkurencji. Odważnych, którzy zdecydowaliby się na ten krok nie jest zbyt wielu – bo, jak wiadomo – polski klient jest czuły na cenę.
– Naprawdę, są tacy klienci, którzy gdy dostaną ofertę o 50 groszy tańszą, bez skrupułów przechodzą do innego dostawcy – mówił w zeszłym tygodniu prezes jednego z podkarpackich ISP na spotkaniu, w którym uczestniczyłem. I chyba można mu wierzyć.
Tymczasem w tym tygodniu jeden z dzienników ogólnopolskich obwieścił w tytule „Telekomy podnoszą ceny. Usługi komórkowe już nie będą tanie”. Artykuł nawiązywał do nowej oferty abonamentowej usług mobilnych ogłoszonej przez Orange Polska, w którym o 5 zł wzrosła cena abonamentu za najtańszy zestaw podstawowych usług bez limitu i pakiet transmisji danych. Operator tego nie ukrywał, ale argumentował, że zwiększył o 50 proc. pakiet danych i dodał usługę Music Pass, dającą nielimitowany transfer danych z serwisów muzycznych, jak Tidal czy Spotify.
Czy można się spodziewać, że ścieżką Orange pójdą inne telekomy, jak to sugerował wspomniany tytuł w gazecie?
Raczej trudno się tego spodziewać. Krótko wcześniej ten sam Orange ogłosił specjalną promocję światłowodową dla Warszawy, w której m.in. łącze o przepływności do 300 Mb/s sprzedaje za 49,99 zł i raczej nie ma to nic wspólnego z podwyżkami. Trudno przypuszczać, by czynił to z empatii dla warszawiaków, którzy statystycznie mają zasobniejsze portfele niż mieszkańcy innych rejonów kraju. Po prostu konkurencja w stolicy jest tak duża, że aby odebrać innym klientów Orange musi walczyć cenowo.
Na rynku mobilnym jest trochę inaczej, bo żaden z czterech głównych graczy na wojnę cenową dziś raczej się nie zdecyduje. A dla Orange podwyżka cen pakietów usług komórkowych ma sens, skoro i tak stawia na ofertę konwergentną, klienci Orange Love za najtańszy zestaw usług komórkowych bez limitu i pakiet mobilnego internetu zapłacą nie 45 zł, a o 20 zł mniej. To wręcz może zmobilizować niektórych abonentów korzystających tylko z usług komórkowych do rezygnacji z kablówki na rzecz pakietu pomarańczowego operatora. Tak więc Orange, wprowadzając podwyżkę cen usług mobilnych, ryzykuje raczej niewiele. A amatorzy zakupów budżetowych, zawsze mogą skorzystać z jego b-brandu, tj. nju mobile.
Charakterystyczne, że dość ostrożnie o możliwości podwyżek na rynku mówił Jean Marc Harion, prezes Playa. Konkurencja cenowa nie jest orężem, po który dziś chciałaby sięgać ta sieć. Dlatego jej prezes liczy, że klienci będą u niego kupowali coraz więcej dodatkowych usług, bo – jak uważa prezes Playa – są gotowi wydawać „więcej na więcej”, ale „czystych” podwyżek nie przyjmują dobrze. Warto zwrócić uwagę, że w raporcie za I kw. tego roku Play zastrzega, że może być zmuszony do obniżek cen na niektóre usługi w odpowiedzi na działania konkurentów. Nawet, jeśli to będzie skutkować spadkiem przychodów i pogorszeniem wskaźników finansowych.
W tej sytuacji trudno się spodziewać, że Play będzie tym pierwszym „wyrywnym”, który postanowi wdrażać w życie strategię podnoszenia cen. Warto dodać, że Play wskazuje na niskie ceny usług mobilnych jako jeden z powodów, dlaczego klienci w Polsce nie kupują zbyt chętnie pakietów trzech czy czterech usług. A ponieważ Play jest tą jedyną siecią komórkową, która nie ma w portfolio FTTH (przyjmując, że T-Mobile ją ma, choć na razie wirtualnie), to wcale nie jest w jego interesie windowanie cen za usługi komórkowe.
Byłbym więc raczej ostrożny z szermowaniem haseł o podwyżkach cen usług telekomunikacyjnych. Wszak i wspomniany operator z Podkarpacia, kiedy mu wypominano jak tanio sobie liczy za dostęp FTTH, argumentował, że jego biznes to dziś sprzedaż pakietów usług. To pokazuje, że strategia namawiania klientów do kupowania kolejnych usług sprawdza się także lokalnie. Ogólnopolskie telekomy nie mają na to monopolu.
Jest też dość oczywiste, że dziś największy potencjał podwyżek cen usług mobilnych (gdzie nikt nie ma ochoty na walkę cenową) mają Orange i Polkomtel. A to dlatego, że – z jednej strony – mają najszerszą ofertę pakietową i mogą dawać opusty „klientom konwergentnym” na usługi mobilne, tak że ci tych podwyżek nie poczują. Z drugiej strony, każdy z nich ma też tanią markę – nju mobile i Premium Mobile.
Sytuacja na rynku telekomunikacyjnym jest dziś taka, że większość działających na nim graczy może sobie pomarzyć o istotnych podwyżkach cen. Zmienić tą sytuację mogłaby najpewniej rynkowa konsolidacja. Patrząc jednak, jak długo próbują się sprzedać Multimedia, potrwa to wszystko jeszcze bardzo długo.